Jeszcze więcej, bo aż 35,5 stopni zmierzyli meteorologowie w Doksanach na północnym zachodzie Czech. Jednak w stolicy, zdaniem meteorologów, odczuwalna temperatura była wyższa, ze względu na nagrzany asfalt na ulicach i parkingach. - Jeśli upały trwają tydzień albo dłużej, różnica temperatur między centrum Pragi a okolicznymi terenami niezabudowanymi może wynieść nawet więcej niż cztery stopnie Celsjusza. W większych miastach, takich jak Paryż czy Nowy Jork, te różnice w ekstremalnych sytuacjach mogą sięgnąć sześciu stopni - tłumaczył Jan Szramek z Czeskiego Instytutu Hydrometeorologicznego.
Ekspert dodał, że w miastach rolę naturalnej klimatyzacji spełniają drzewa. - Z ziemi czerpią potrzebną do wzrostu wodę, która później paruje. Do tego zużywają ciepło, a otoczenie się schładza - tłumaczył. Rekordy padały również na czeskich kąpieliskach i basenach. Jak oceniają media, jeszcze nigdy nie widziano tam tylu ludzi.
Na zachodzie kraju jednak już w czwartek po południu pojawiły się pierwsze burze, zapowiadające ochłodzenie i w weekend temperatury w Czechach mogą spaść nawet do 15 stopni Celsjusza. Ponad 30 stopni Celsjusza zanotowano też na Słowacji, na południowym zachodzie oraz na wschodzie kraju. Jeszcze większe upały przewidywane są tam na piątek.
PAP, arb