Dowódca antypirackiej flotylli NATO powiedział, że obawia się, iż ograniczeni w swych działaniach przez międzynarodową armadę somalijscy piraci mogą przenieść swoją aktywność z Zatoki Adeńskiej na południe Morza Czerwonego, gdzie marynarki wojenne nie mają wyraźnej władzy i pozwolenia, by ich zatrzymywać.
Poza jednym przypadkiem w Zatoce Adeńskiej nie było jeszcze poważnych ataków. Komandor Michiel Hijmans przyznał jednak, że na Morzu Czerwonym było "wiele fałszywych alarmów" kiedy marynarze byli przekonani, że są ścigani przez piratów. Dochodziło nawet do wymiany strzałów.
- Jesteśmy bardzo wyczuleni i martwimy się, że może nastąpić więcej ataków w tym obszarze - powiedział Hijmans na pokładzie holenderskiej fregaty "De Zeven Provincien" po jej przybiciu do portu w Dubaju.
Międzynarodowe siły marynarek wojennych mają pozwolenie Rady Bezpieczeństwa ONZ na ściganie piratów na wodach terytorialnych Somalii i mogą to robić z użyciem "wszystkich niezbędnych środków". Niestety Morze Czerwone leży poza tą jurysdykcją, co daje piratom okazję do przeniesienia tam swoich działań.
Piraci salwują się również często ucieczką w stronę Morza Czerwonego, bo międzynarodowe siły niechętnie udają się w taki pościg, gdyż muszą wówczas przekraczać wody terytorialne kilku państw. - Musicie być bardzo ostrożni co robicie na wodach terytorialnych innych krajów. Nie mam pozwolenia, by operować helikopterami i okrętami wewnątrz obcych wód terytorialnych - powiedział Hijmans.
Piraci zaatakowali 4 lipca pływający pod banderą Wysp Marshalla statek "MT Motivator". Miało to miejsce w połnocnej części Bab al-Mandeb Strait, łączącej Morze Czerwone z Zatoką Ardeńską. Tankowiec miał na pokładzie osiemnastu członków załogi. Za atakiem stali najprawdopodobniej somalijscy piraci, którzy przeprowadzili swoją akcję pod osłoną nocy.
- Jesteśmy bardzo wyczuleni i martwimy się, że może nastąpić więcej ataków w tym obszarze - powiedział Hijmans na pokładzie holenderskiej fregaty "De Zeven Provincien" po jej przybiciu do portu w Dubaju.
Międzynarodowe siły marynarek wojennych mają pozwolenie Rady Bezpieczeństwa ONZ na ściganie piratów na wodach terytorialnych Somalii i mogą to robić z użyciem "wszystkich niezbędnych środków". Niestety Morze Czerwone leży poza tą jurysdykcją, co daje piratom okazję do przeniesienia tam swoich działań.
Piraci salwują się również często ucieczką w stronę Morza Czerwonego, bo międzynarodowe siły niechętnie udają się w taki pościg, gdyż muszą wówczas przekraczać wody terytorialne kilku państw. - Musicie być bardzo ostrożni co robicie na wodach terytorialnych innych krajów. Nie mam pozwolenia, by operować helikopterami i okrętami wewnątrz obcych wód terytorialnych - powiedział Hijmans.
Piraci zaatakowali 4 lipca pływający pod banderą Wysp Marshalla statek "MT Motivator". Miało to miejsce w połnocnej części Bab al-Mandeb Strait, łączącej Morze Czerwone z Zatoką Ardeńską. Tankowiec miał na pokładzie osiemnastu członków załogi. Za atakiem stali najprawdopodobniej somalijscy piraci, którzy przeprowadzili swoją akcję pod osłoną nocy.
The Associated Press, kk