Nowe prawo wprowadza natomiast kary administracyjne za niepodporządkowanie się poleceniu funkcjonariusza FSB lub utrudnianie mu wykonywania obowiązków służbowych - grozi za to grzywna w wysokości od 500 do 1000 rubli (16,5-33 USD) lub do 15 dni aresztu.
Przeciwnicy nowej ustawy uważają, że będzie ona narzędziem zastraszania opozycji. Natomiast zwolennicy mówią, że będzie ona odstraszać przed popełnianiem przestępstw. Opozycja i organizacje praw człowieka obawiają się, że pozwoli ona na przetrzymywanie przez FSB ludzi w areszcie bez wyroku sądu. Jej przeciwnicy uważają też, że zmiany w prawie mogą być użyte do zatrzymywania działaczy opozycji i niezależnych dziennikarzy, a także do udaremnienia demonstracji i protestów.
Przeciwko nowej ustawie wystąpił rzecznik praw obywatelskich przy prezydencie Rosji Władimir Łukin, w którego ocenie dyskredytuje ona FSB. Według Łukina, nowe prawo zawiera zbyt wiele mętnych sformułowań. "Będziemy protestować przeciwko tej ustawie, która narusza nasze konstytucyjne prawa" - zapowiedziała szefowa Moskiewskiej Grupy Helsińskiej, 82-letnia Ludmiła Aleksiejewa. "Ta ustawa jest ciosem w społeczeństwo obywatelskie" - uważa Lew Ponomariow, lider Ruchu na rzecz Praw Człowieka. "Jest to prawo państwa policyjnego" - wtóruje mu jeden z liderów demokratycznej partii Jabłoko Siergiej Iwanienko.
Zdaniem Borysa Niemcowa, byłego wicepremiera Rosji i opozycyjnego liberała, "ustawa jest skierowana przeciwko opozycji". "To jest drakońskie prawo, które nie ma precedensu w świecie i kojarzy się z naszą represyjną przeszłością" - ocenił Niemcow.
PAP, im