Jeszcze przed przesłuchaniem Woerth mówił dziennikarzom, że czeka "z niecierpliwością", aby "jak najszybciej być przesłuchanym przez wymiar sprawiedliwości".
Już od połowy czerwca Woerth nie schodzi z pierwszych stron francuskiej prasy, w związku z jego domniemaną rolą w głośnym skandalu polityczno-finansowym, tzw. aferze Bettencourt.
Formalnie minister odpowiada na pytania organów śledczych jedynie jako świadek. Jednak media podejrzewają, że dzięki protekcji ministra najbogatsza Francuzka, Liliane Bettencourt, dokonała oszustw podatkowych i prała pieniądze na tajnych kontach za granicą. Woerth wszystkiemu zaprzecza.
Innym ważnym wątkiem przesłuchania ma być wyjaśnienie okoliczności zatrudnienia kilka lat temu żony Woertha, Florence, w należącym do Bettencourt przedsiębiorstwie Clymene. Obecnego szefa resortu oskarża się w tej sprawie o konflikt interesów, gdyż Florence Woerth doradzała miliarderce w czasie, gdy on był ministrem ds. budżetu (od roku 2007 do marca bieżącego roku). Ujawnione zeznania otoczenia miliarderki sugerują, że minister wywierał presję na otoczenie miliarderki, by zatrudniła ona jego żonę.
Sam minister broni się jednak, że w żaden sposób nie interweniował w kwestii zatrudnienia swojej małżonki u Bettencourt.
Ponadto szef resortu pracy jest posądzany o to, że otrzymał potajemnie od tejże miliarderki, dziedziczki koncernu L'Oreal, kwotę 150 tys. euro, w celu wsparcia kampanii prezydenckiej Nicolasa Sarkozy'ego w 2007 roku. W tej sprawie toczy się osobne śledztwo, jednak - według mediów - także ten wątek może się pojawić w czasie czwartkowego przesłuchania.
PAP, im