Dimitrij Miedwiediew udzielił w środę reprymendy głównodowodzącemu rosyjskiej marynarki wojennej i zwolnił ze służby kilku wysokich rangą oficerów za poważny pożar w podmoskiewskiej bazie wojskowej.
Pożar lasów zniszczył w czwartek w podmoskiewskiej bazie co najmniej 13 hangarów ze sprzętem lotniczym. Wiadomość o tym zdarzeniu została ujawniona dopiero we wtorek.
- Pomimo, że poprosiliśmy ministerstwo obrony o pomoc w gaszeniu pożarów, to w większości przypadków ministerstwo nie potrafi chronić samo siebie - powiedział Miedwiediew na Kremlu zgromadzonym oficjelom rządowym.
Prezydent stwierdził także, że głównodowodzący rosyjskiej marynarki admirał Władimir Wysocki nie wypełnił dobrze swoich obowiązków i poprosił go o zwolnienie ze służby kilku wysokich rangą oficerów, w tym dowódcę lotnictwa, dowódcę logistyki i dowódcę całej bazy. Miedwiediew nie zwolnił jednak samego Wysockiego i dodał, że oficerów nie było w bazie gdy wybuchł pożar. - Niewiadomo, gdzie wówczas byli - stwierdził prezydent.
Reuters, kk
- Pomimo, że poprosiliśmy ministerstwo obrony o pomoc w gaszeniu pożarów, to w większości przypadków ministerstwo nie potrafi chronić samo siebie - powiedział Miedwiediew na Kremlu zgromadzonym oficjelom rządowym.
Prezydent stwierdził także, że głównodowodzący rosyjskiej marynarki admirał Władimir Wysocki nie wypełnił dobrze swoich obowiązków i poprosił go o zwolnienie ze służby kilku wysokich rangą oficerów, w tym dowódcę lotnictwa, dowódcę logistyki i dowódcę całej bazy. Miedwiediew nie zwolnił jednak samego Wysockiego i dodał, że oficerów nie było w bazie gdy wybuchł pożar. - Niewiadomo, gdzie wówczas byli - stwierdził prezydent.
Reuters, kk