W raporcie rządowym ocenia się, że ropa, która pozostaje jeszcze w wodzie lub na brzegu zatoki, może stworzyć pewne problemy ekologiczne. Większość jednak utrzymuje się w postaci cienkiej plamy na powierzchni wody lub w postaci rozproszonej pod powierzchnią i zdaniem naukowców szybko ulega rozcieńczeniu. Raport sugeruje, że straty ekologiczne są dużo mniejsze, niż się początkowo obawiano.
Tymczasem specjaliści z BP - koncernu, który dzierżawił urządzenie wiertnicze i prowadził wiercenia - przystąpili do procedury zwanej "static kill". Polega ona na wpompowywaniu mułu do uszkodzonego wierzchołka szybu położonego 1,6 km pod powierzchnią zatoki - miejsca wycieku - aby zmusić ropę do "powrotu" do złoża. Po ośmiu godzinach prac BP ogłosiło, że zakończyły się one sukcesem. BP zamierza teraz zacementować szyb i czeka na zielone światło od rządu amerykańskiego.
PAP, arb