Baryktabasow próbował wystartować w wyborach prezydenckich w 2005 roku, jednak odmówiono mu rejestracji. Jego zwolennicy przejściowo zajęli wówczas siedzibę rządu, przez co groziło mu postępowanie karne. Baryktabasow uciekł za granicę, ale wrócił po tym jak w kwietniu w wyniku krwawych rozruchów obalony został dotychczasowy prezydent Kurmanbek Bakijew, a władzę przejął rząd tymczasowy z Rozą Otunbajewą na czele.
Zwolennicy Baryktabasowa przeszli w czwartek przez centrum Biszkeku i zgromadzili się przed budynkiem parlamentu. Uczestnicy wiecu zarzucali tymczasowym władzom brak przejrzystości i przekonywali, że kraj nie jest gotowy do wyborów parlamentarnych zapowiedzianych na październik.
Według agencji Associated Press policja nie interweniowała, jednak Reuters podaje, że na przedmieściach stolicy siły porządkowe zatrzymały autobusy z setkami zwolenników Baryktabasowa. Według szefa kirgiskich służb bezpieczeństwa armia otrzymała informacje, że niektórzy z przybywających demonstrantów są uzbrojeni i mogą próbować obalić rząd tymczasowy. Na drodze do stolicy rozlokowano około 500 żołnierzy, w poprzek ustawiono ciężarówki, wezwano też śmigłowce.
W Kirgistanie chaos panuje od kwietnia, kiedy w wyniku zamieszek na ulicach Biszkeku obalono Bakijewa. W starciach z policją i wojskiem zginęło wówczas 85 ludzi. Tymczasowe władze Kirgistanu próbują utrzymać stabilność kraju, jednak w zamieszkach etnicznych pomiędzy Kirgizami i przedstawicielami mniejszości uzbeckiej na południu kraju zginęło w czerwcu co najmniej 350 ludzi.PAP, pp