Chociaż globalna wojna z terroryzmem trwa już dziewięć lat to niewiele się zmieniło – tak jak i kiedyś, tak i teraz Al-Kaida jest dla Amerykanów największym koszmarem. W dodatku dziś koszmar ten zdaje się rosnąć w siłę.
Najnowszy raport Departamentu Stanu nie pozostawia złudzeń – przez ostatnie dziewięć lat Al-Kaidzie nic złego się nie stało. Chociaż los Osamy bin Ladena jest nieznany (nie żyje? Kieruje bojówkami w Afganistanie? Ukrywa się w Pakistanie? Pływa w basenie w Iranie?), to jednak jego organizacja nadal jest wielkim zagrożeniem tak pod względem liczny ataków, jak i czysto psychologicznym. Terroryści przez ostatnie lata zyskali na popularności, ba – Al-Kaida stała się wręcz międzynarodową marką, pod którą chcą walczyć mniej znane organizacje terrorystyczne.
To właśnie popularność organizacji bin Ladena musi szczególnie niepokoić. W ubiegłym roku działania terrorystyczne stały się popularne nawet wśród… samych Amerykanów. Mitem okazało się twierdzenie, że obywatele Stanów Zjednoczonych nie są podatni na ideologię Al-Kaidy. Dotyczy to choćby Najibullaha Zaziego, niedoszłego zamachowca na nowojorskie metro, który podobnie jak Saudyjczyk z pochodzenia, Adnan El Shukrijumah, na stałe mieszkali w Stanach Zjednoczonych. Do tego dochodzi urodzony w Virginii Nidal Malik Hasan, sprawca masakry w bazie wojskowej w Teksasie oraz David Headley, skazany za przygotowywanie ataków na Bombaj. Lista „nowych" Amerykanów wspierających radykalny islam jest dłuższa. Oznacza to, że w Stanach Zjednoczonych rośnie piąta kolumna, której nie sposób wykryć przed czasem.
Równie niepokojący jest fakt, iż ideologia Al-Kaidy oraz innych grup radykalnych jest popularna w świecie islamu. Chociać pakistańscy talibowie w tym roku zabili w różnego rodzaju zamachach już ponad tysiąc osób, a Stany Zjednoczone przekazują rządowi w Islamabadzie miliardy dolarów pomocy, to tylko 17 procent Pakistańczyków jest przychylna Amerykanom. 59 procent z nich uznało Stany Zjednoczone za wroga. W Pakistanie talibowie są bardzie popularni niż Amerykanie! Co gorsza, poparcie dla nich rośnie.
Problem ten dotyczy również głównych organizacji islamskich w Europie – choćby w Wielkiej Brytanii. Jak wynika z raportu brytyjskich służb specjalnych, także i na Starym Kontynencie muzułmanie godzą się z filozofią Al-Kaidy. Co prawda nie ma zgody co do taktyki (terroryzm, przemoc), ale jest zgoda co do tego, że należy utworzyć jedno islamskie państwo z prawem koranicznym. To stawia pod dużym znakiem zapytania nie tylko skutki dotychczasowej wojny z terroryzmem i radykalnym islamem, ale również rolę muzułmanów w życiu społecznym i politycznym demokratycznego Zachodu. A to dużo większy problem niż islamiści w Afganistanie czy Somalii.
To właśnie popularność organizacji bin Ladena musi szczególnie niepokoić. W ubiegłym roku działania terrorystyczne stały się popularne nawet wśród… samych Amerykanów. Mitem okazało się twierdzenie, że obywatele Stanów Zjednoczonych nie są podatni na ideologię Al-Kaidy. Dotyczy to choćby Najibullaha Zaziego, niedoszłego zamachowca na nowojorskie metro, który podobnie jak Saudyjczyk z pochodzenia, Adnan El Shukrijumah, na stałe mieszkali w Stanach Zjednoczonych. Do tego dochodzi urodzony w Virginii Nidal Malik Hasan, sprawca masakry w bazie wojskowej w Teksasie oraz David Headley, skazany za przygotowywanie ataków na Bombaj. Lista „nowych" Amerykanów wspierających radykalny islam jest dłuższa. Oznacza to, że w Stanach Zjednoczonych rośnie piąta kolumna, której nie sposób wykryć przed czasem.
Równie niepokojący jest fakt, iż ideologia Al-Kaidy oraz innych grup radykalnych jest popularna w świecie islamu. Chociać pakistańscy talibowie w tym roku zabili w różnego rodzaju zamachach już ponad tysiąc osób, a Stany Zjednoczone przekazują rządowi w Islamabadzie miliardy dolarów pomocy, to tylko 17 procent Pakistańczyków jest przychylna Amerykanom. 59 procent z nich uznało Stany Zjednoczone za wroga. W Pakistanie talibowie są bardzie popularni niż Amerykanie! Co gorsza, poparcie dla nich rośnie.
Problem ten dotyczy również głównych organizacji islamskich w Europie – choćby w Wielkiej Brytanii. Jak wynika z raportu brytyjskich służb specjalnych, także i na Starym Kontynencie muzułmanie godzą się z filozofią Al-Kaidy. Co prawda nie ma zgody co do taktyki (terroryzm, przemoc), ale jest zgoda co do tego, że należy utworzyć jedno islamskie państwo z prawem koranicznym. To stawia pod dużym znakiem zapytania nie tylko skutki dotychczasowej wojny z terroryzmem i radykalnym islamem, ale również rolę muzułmanów w życiu społecznym i politycznym demokratycznego Zachodu. A to dużo większy problem niż islamiści w Afganistanie czy Somalii.