Amnesty International zaapelowała, by ścigać talibów oraz inne grupy rebelianckie w Afganistanie za zbrodnie wojenne. ONZ podała tego dnia, że w ciągu pierwszego półrocza 2010 roku zginęło w tym kraju 1271 cywilów. Zdaniem AI, wzrost liczby zabitych cywilów wynika z użycia bomb, jak również z faktu, że grupy rebelianckie obrały sobie obecnie za cel ludność cywilną.
Dyrektor AI ds. Azji i Pacyfiku Sam Zarifi oświadczył w komunikacie, że "talibowie i inne grupy rebelianckie dokonują systematycznych ataków na cywilów, a to jest zbrodnią wojenną". - Afgańczycy żądają sprawiedliwości i mają prawo do jakiegoś odszkodowania", a tymczasem "Afganistan praktycznie nie ma systemu sądowniczego - zaznaczył Zarifi. Dlatego zbrodnie wojenne i przeciwko ludzkości, popełnione podczas konfliktu w Afganistanie, powinien osądzić międzynarodowy trybunał karny - uważa dyrektor AI.
AI zwraca ponadto uwagę, że starzy członkowie plemion z prowincji Kandahar, Zabul i Chost żyją w ciągłym zagrożeniu utratą życia, jeśli nie będą współpracować z talibami. W ocenie ONZ za 76 proc. strat ludzkich w Afganistanie w ciągu pierwszego półrocza 2010 r. odpowiedzialne są siły antyrządowe.
W minioną niedzielę własny raport o stratach wśród ludności ogłosiła Afgańska Komisja Praw Człowieka. Według niej w pierwszych siedmiu miesiącach obecnego roku liczba cywilnych ofiar śmiertelnych wojny wzrosła o 6 proc. w porównaniu z takim samym okresem roku ubiegłego. Komisja uznała, że za śmierć 68 proc. spośród 1325 cywilów odpowiedzialność ponoszą talibowie i ich sojusznicy.
Prezydent Afganistanu Hamid Karzaj wielokrotnie ostrzegał kraje zachodnie, że straty wśród cywilów przyczyniają się do wzrostu poparcia dla rebeliantów - przypomina portal BBC News. Dowódca sił USA i NATO w Afganistanie generał David Petraeus przyznał w sierpniu: "Każdy zabity afgański cywil szkodzi naszej sprawie".PAP, arb