Baconschi, który był ambasadorem Rumunii w Paryżu, wyraził nadzieję, że każdy Rom zostanie wydalony z Francji z poszanowaniem prawa. Spytany o powrót Romów z Francji, minister przypomniał, że Rumunia "nie może zatrzymać kogoś na granicy, jeśli nie popełnił przestępstwa, udowodnionego przed sądem w wydanym prawomocnym wyroku".
- Musimy zastanowić się, co możemy wspólnie zrobić, aby zarówno we Francji, jak i w Rumunii, a także na poziomie europejskim, znaleźć szkoły, szpitale oraz zachować otwarte, tolerancyjne myślenie w stosunku do przedstawicieli romskiej populacji żyjącej u nas i w innych krajach - powiedział szef rumuńskiego MSZ.
30 sierpnia do Paryża udadzą się dwaj przedstawiciele rumuńskiego rządu - sekretarz stanu odpowiedzialny za reintegrację Romów i sekretarz stanu ds. porządku i bezpieczeństwa publicznego - aby rozmawiać na temat mniejszości romskiej. Pod koniec lipca władze Francji zapowiedziały, że w ciągu trzech najbliższych miesięcy ulegnie likwidacji połowa z około 300 nielegalnych "obozowisk i squatów" romskich we Francji.
Prezydent Nicolas Sarkozy uzasadniał decyzję rządu "względami bezpieczeństwa". Jak powiedział, nielegalne obozowiska romskie "będą systematycznie ewakuowane"; nazwał je źródłem handlu ludźmi, prostytucji i wykorzystywania dzieci. Organizacje humanitarne twierdzą, że francuskie władze dokonują "stygmatyzacji" romskiej społeczności.
Według specjalistów, ostatnie wypowiedzi Sarkozy'ego o wypowiedzeniu "prawdziwej wojny" przestępcom i handlarzom narkotyków mogą umocnić istniejące we Francji antyromskie stereotypy. Wyjaśniają oni, że często myli się dawno osiadłych w tym kraju Francuzów pochodzenia cygańskiego z koczowniczymi Romami, którzy zaczęli przybywać głównie z Rumunii i Bułgarii od 2007 roku - po przyjęciu tych państw do UE; obecnie jest ich we Francji 12-15 tysięcy.
Liczba Romów osiadłych od pokoleń we Francji, którzy porzucili na ogół wędrowny tryb życia, jest nieporównanie wyższa od "koczowników". Wynosi ona według szacunków 350-400 tysięcy osób.PAP, ps