Przedstawiciele niemieckiego rządu ostro skrytykowali członka zarządu niemieckiego banku centralnego (Bundesbanku) socjaldemokratę Thilo Sarrazina. Chodzi o wypowiedź o imigrantach, którym Sarrazin zarzuca niechęć do integracji ze społeczeństwem Niemiec i nadmierne korzystanie ze świadczeń socjalnych.
Pod koniec sierpnia do księgarń w Niemczech ma trafić nowa książka znanego z kontrowersyjnych tez polityka SPD i ekonomisty Thilo Sarrazina. W noszącej tytuł "Samolikwidacja Niemiec. Jak narażamy nasz kraj na ryzyko" książce Sarrazin ostrzega przed zalewem Niemiec przez imigrantów. Zdaniem Sarrazina muzułmańskie rodziny imigrantów ponadproporcjonalnie korzystają ze świadczeń socjalnych, nie wnosząc żadnego wkładu w budowę dobrobytu. Polityk żąda zarówno wprowadzenia ograniczeń dla imigracji, jak i większych wymagań dla mieszkających w Niemczech osób o zagranicznych korzeniach. Sarrazin twierdzi, że nie można utrzymywać w obecnej formie imigracji osób niewykwalifikowanych oraz niewykształconych członków ich rodzin.
W zeszłym roku Sarrazin wywołał skandal, obarczając imigrantów współodpowiedzialnością za "plebejskość i drobnomieszczaństwo" Berlina. Sarrazin ocenił wówczas, że 70 proc. tureckiej ludności miasta i 90 proc. jego arabskich mieszkańców odrzuca niemieckie państwo i nie troszczy się rozsądnie o wykształcenie swoich dzieci. Zarzucił tym społecznościom, że "ciągle produkują dziewczynki z chustami na głowach". - Nie mają oni produktywnej funkcji poza handlem owocami i warzywami - powiedział wówczas.
Politycy się dystansują
Rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert oświadczył, że tezy Sarrazina, które "mogą ranić wielu ludzi w naszym kraju, nie pozostawiają kanclerz Angeli Merkel całkiem obojętnej". Jak dodał, Sarrazin bardzo zaostrzył polemikę na temat integracji imigrantów. - Wstydziłbym się, gdyby jeden z czołowych przedstawicieli mojej partii mówił takie rzeczy - ocenił minister finansów Wolfgang Schaeuble. Dodał, że Niemcy prowadzą skuteczną walkę z ksenofobią w swoim kraju.
Wypowiedzi Sarrazina irytują również szefa jego macierzystej partii SPD Sigmara Gabriela. Ocenił on, że Sarrazin używa "brutalnego" języka. - Jeśli mnie pytacie, dlaczego chce on być jeszcze członkiem naszej partii - tego nie wiem - powiedział Gabriel dziennikarzom. Bundesbank dystansuje się od ocen członka swego zarządu. Jak podkreśla, w swojej książce Sarrazin wyraża prywatne poglądy."Niemcy głupieją"
To nie pierwsza prowokacja tego polityka, byłego socjaldemokratycznego ministra finansów landu Berlin. W czerwcu podczas konferencji w Hesji ocenił on, że społeczeństwo Niemiec "głupieje" z winy licznych imigrantów z Turcji, Bliskiego i Środkowego Wschodu oraz Afryki, którzy "są gorzej wykształceni niż ludność z innych regionów". Według Sarrazina, ponieważ w społecznościach imigrantów przyrost naturalny jest wyższy, "wzrasta liczba grup o różnym poziomie inteligencji". Jak dodał, w około 80 proc. jest dziedziczona z pokolenia na pokolenie.W zeszłym roku Sarrazin wywołał skandal, obarczając imigrantów współodpowiedzialnością za "plebejskość i drobnomieszczaństwo" Berlina. Sarrazin ocenił wówczas, że 70 proc. tureckiej ludności miasta i 90 proc. jego arabskich mieszkańców odrzuca niemieckie państwo i nie troszczy się rozsądnie o wykształcenie swoich dzieci. Zarzucił tym społecznościom, że "ciągle produkują dziewczynki z chustami na głowach". - Nie mają oni produktywnej funkcji poza handlem owocami i warzywami - powiedział wówczas.
zew, PAP