Chilijski minister górnictwa Laurence Golborne wykluczył możliwość włączenia w prace przy drążeniu szybu uwięzionych górników. - Oni nie mają odpowiedniego sprzętu. Nie jest też pożądane aby powietrze, którym oddychają zanieczyszczali dodatkowo spalinami silników maszyn - powiedział Golborne.
W ubiegłą niedzielę z uwięzionymi górnikami nawiązano po raz pierwszy bezpośredni kontakt. Odbywa się on za pomocą listów opuszczanych i wyciąganych przez wąską szczelinę. Lekarz z ekipy ratunkowej Sergio Aguila powiedział, że podczas ostatniej rozmowy górnicy poinformowali, iż żywili się tuńczykiem w puszkach, mlekiem i biszkoptami zmagazynowanymi w schronie, gdzie udało im się dotrzeć po zawaleniu się chodnika. - Jedli dwie małe łyżeczki tuńczyka, łyk mleka i jeden biszkopt co 48 godzin - ujawnił lekarz.
W pierwszej paczce dostarczonej górnikom znajdowały się tabletki nawadniające i glukoza. Normalna żywność zostanie im dostarczona za kilka dni, gdy ich żołądki się zregenerują. Przed kopalnia powstało obozowisko "Esperanza" (Nadzieja) w którym zgromadziły się rodziny górników. Po nawiązaniu kontaktu wśród rodzin wybuchła fala entuzjazmu i nadziei na ich rychłe uwolnienie, która jednak okazała się przedwczesna.
PAP, arb