Obecna sytuacja w Somalii to dowód na to, że brak zainteresowania społeczności międzynarodowej ogarniętym chaosem i wojną krajem kończy się tragicznie.
Somalia to państwo, które zasługuje na miano państwa upadłego jak chyba żaden inny kraj na świecie. W Somalii nie działa administracja publiczna, nie ma też żadnej władzy sprawującej efektywną kontrolę nad całością terytorium. O oświacie, policji, służbie zdrowia można w ogóle zapomnieć. Somalia to kawałek ziemi pogrążony w nieustannym konflikcie.
Warto pochylić się nad losem Somalii, bo tragedia mieszkańców tego państwa stanowi przykład co dzieje się, gdy wielcy tego świata najpierw próbują wpłynąć na sytuację w mniejszym państwie, a później rezygnują z tego zamiaru. Najpierw interweniują, a gdy zamiast poprawy, następuje pogorszenie sytuacji - uciekają w popłochu.
By zrozumieć obecną sytuację, należy cofnąć się w czasie o kilkanaście lat. W czasie zimnej wojny Somalia, dawna kolonia Europejczyków, państewko biedne i bez własnych bogactw, stało się obiektem rywalizacji pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Sowieckim. By osłabić wpływy komunistów, Amerykanie dostarczali Somalii pomoc militarną aż do zakończenia zimnej wojny. Po upadku żelaznej kurtyny nagle kraj przestał być interesujący dla USA i szybko wybuchł w nim kryzys – ludzie tysiącami umierali z głodu. ONZ dokonało interwencji humanitarnej, a potem militarnej. Zakończyło się to spektakularną klapą, uwiecznioną przez Ridley’a Scotta w filmie „Helikopter w ogniu". Amerykanie szybciutko uciekli z Mogadiszu, a potem… było już tylko gorzej.
Dzisiejsza sytuacja Somalii jest dokładnym odwzorowaniem tego co dzieje się i co będzie się dziać w Afganistanie. Afganistan, tak jak i Somalia, w czasie zimnej wojny był areną sporu między mocarstwami, a gdy zabrakło ZSRR – Afganistan pozostawiono samemu sobie. I szybko okazało się, że we współczesnym świecie odwrócenie głowy od problemu to najgorsze z możliwych rozwiązanie. W Afganistanie do władzy doszli talibowie. Finał tej historii wszyscy dobrze pamiętamy.
Jeśli dziś NATO opuści Afganistan, tak jak niegdyś Amerykanie ewakuowali się z Somalii (w której do władzy prą zresztą – to kolejna analogia – „somalijscy talibowie z Al Shabab) – Afganistan bardzo szybko zmieni się w państwo upadłe. Pytanie czy świat może sobie na to pozwolić?
Warto pochylić się nad losem Somalii, bo tragedia mieszkańców tego państwa stanowi przykład co dzieje się, gdy wielcy tego świata najpierw próbują wpłynąć na sytuację w mniejszym państwie, a później rezygnują z tego zamiaru. Najpierw interweniują, a gdy zamiast poprawy, następuje pogorszenie sytuacji - uciekają w popłochu.
By zrozumieć obecną sytuację, należy cofnąć się w czasie o kilkanaście lat. W czasie zimnej wojny Somalia, dawna kolonia Europejczyków, państewko biedne i bez własnych bogactw, stało się obiektem rywalizacji pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Sowieckim. By osłabić wpływy komunistów, Amerykanie dostarczali Somalii pomoc militarną aż do zakończenia zimnej wojny. Po upadku żelaznej kurtyny nagle kraj przestał być interesujący dla USA i szybko wybuchł w nim kryzys – ludzie tysiącami umierali z głodu. ONZ dokonało interwencji humanitarnej, a potem militarnej. Zakończyło się to spektakularną klapą, uwiecznioną przez Ridley’a Scotta w filmie „Helikopter w ogniu". Amerykanie szybciutko uciekli z Mogadiszu, a potem… było już tylko gorzej.
Dzisiejsza sytuacja Somalii jest dokładnym odwzorowaniem tego co dzieje się i co będzie się dziać w Afganistanie. Afganistan, tak jak i Somalia, w czasie zimnej wojny był areną sporu między mocarstwami, a gdy zabrakło ZSRR – Afganistan pozostawiono samemu sobie. I szybko okazało się, że we współczesnym świecie odwrócenie głowy od problemu to najgorsze z możliwych rozwiązanie. W Afganistanie do władzy doszli talibowie. Finał tej historii wszyscy dobrze pamiętamy.
Jeśli dziś NATO opuści Afganistan, tak jak niegdyś Amerykanie ewakuowali się z Somalii (w której do władzy prą zresztą – to kolejna analogia – „somalijscy talibowie z Al Shabab) – Afganistan bardzo szybko zmieni się w państwo upadłe. Pytanie czy świat może sobie na to pozwolić?