W środę moskiewski sąd za rzekome stawianie oporu milicji i zorganizowanie nielegalnej manifestacji na trzy dni aresztu skazał Lwa Ponomariowa, jednego z najbardziej znanych obrońców praw człowieka w Rosji. Ponomariow wraz z innymi aktywistami liberalnego ugrupowania "Solidarność" próbował przeprowadzić na Nowym Arbacie, jednej z głównych ulic stolicy Rosji, marsz z okazji obchodzonego 22 sierpnia Dnia Flagi Państwowej. Milicja udaremniła akcję, powołując się na brak zezwolenia władz.
Zagranica musi apelować
Zdaniem Bogny Chmielewskiej z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, zajmującej się m.in. tematyką praw człowieka w Rosji, nałożona na Ponomariowa kara aresztu to kolejne działania władz przeciw opozycji, które podają w wątpliwość oficjalnie głoszony proces demokratyzacji i otwartości. - Organizacje pozarządowe z zagranicy muszą przedstawiać swe stanowisko w sprawie przestrzegania praw obywatelskich w Rosji i apelować o demokratyczne standardy - powiedziała Chmielewska. Zdaniem ekspert fundacji, opozycja rosyjska od dłuższego czasu nie uzyskuje zgody na demonstracje, a jakakolwiek próba wystąpienia jest pacyfikowana przez milicję.
Jak jednak wskazała przedstawicielka HFPC, ubiegłotygodniowa demonstracja w Kaliningradzie nie została przerwana przez władze i odbyła się w spokoju. - Wprawdzie Kaliningrad nie jest reprezentatywny dla Rosji, a na manifestacje nie przychodzi zwykle wielu demonstrantów, ale warto zauważyć, że obecnie protesty organizowane są już nie tylko w Moskwie, ale także w mniejszych ośrodkach także np. za Uralem - zaznaczyła.
Rosjanie nie wiedzą
Chmielewska dodała, że trudno przewidzieć dalszy rozwój sytuacji w Rosji. Z jednej strony widać tam tendencję do większej dyskusji o sprawach publicznych wśród obywateli i przejawy krytycyzmu wobec władz. Z drugiej strony jednak duże znaczenie nadal mają służby specjalne. - Chyba sami Rosjanie nie są w stanie jednoznacznie powiedzieć, jak dalej potoczy się sytuacja w ich kraju - oświadczyła Chmielewska.
68-letni Ponomariow, lider Ruchu na rzecz Praw Człowieka i jeden z przywódców liberalnego ugrupowania "Solidarność", jest też współtwórcą Memoriału, stowarzyszenia broniącego praw człowieka i dokumentującego stalinowskie zbrodnie. W wyborach deputowanych ludowych ZSRR w 1989 roku był mężem zaufania legendarnego dysydenta i obrońcy praw człowieka, profesora Andrieja Sacharowa. W latach 1993-95 był deputowanym do Dumy Państwowej, izby niższej parlamentu Rosji. Ponomariow przed sądem odrzucił wszystkie oskarżenia, a skazanie go na karę aresztu uznał za "swoistą nagrodę" za swoją działalność społeczną.zew, PAP