Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad rozstrzyga właśnie przetarg na elektroniczny system opłat drogowych, który 1 lipca 2011 roku ma zastąpić w Polsce winiety, jakie dziś muszą wykupywać kierowcy samochodów ciężarowych. 1 stycznia 2010 roku taki system wprowadziła już Słowacja co wywołało… ogromny chaos na tamtejszych drogach.
Co poszło nie tak na Słowacji? Powodem kłopotów było to, że wprowadzony przez Słowaków system, oparty na technologii satelitarnej, jest dość kosztowny i kłopotliwy dla użytkowników dróg. Pierwszy problem to fakt, że nadajnik, który umożliwia włączenie samochodu w system (tzw. OBU) jest dość drogi – kosztuje ok. 1000 złotych. Ponadto jego montaż jest dość skomplikowany – i najlepiej, aby instalacją zajmowała się autoryzowana stacja obsługi. Słowacy nie byli na to najwyraźniej przygotowani – i dlatego już kilka dni po uruchomieniu systemu okazało się, że po pierwsze nadajników było zbyt mało i były trudno dostępne, a po drugie – nawet ci którzy zdołali się w nie zaopatrzyć mieli problemy z instalacją, przez co nadajniki działały wadliwie. Efekt? Na słowackich drogach (zwłaszcza przy przejściach granicznych) powstały ogromne zatory. Ponoszący straty właściciele firm transportowych zagrozili strajkiem i blokowaniem dróg.
Kłopot z systemem opartym na technologii satelitarnej, na który zdecydowali się Słowacy polega na tym, że jest on dość uciążliwy dla kierowców. Oprócz wspomnianych wcześniej wysokich kosztów OBU i skomplikowanego montażu tego urządzenia dochodzą jeszcze koszty bezprzewodowego przesyłania danych do centrali systemu, które również obarczają użytkownika dróg. Dlatego, jeśli Polska zdecyduje się na system satelitarny, należałoby przed jego wprowadzeniem przeprowadzić szeroko zakrojoną akcję informacyjną, dzięki której kierowcy mogliby zapoznać się z zasadami funkcjonowania nowego systemu opłat.
Elektroniczny system poboru opłat wprowadzono również w Czechach – tam jednak odbyło się to szybko (stworzenie systemu zajęło zaledwie 178 dni) i bez protestów. Czesi, w odróżnieniu od Słowaków zdecydowali się na system oparty na technologii mikrofalowej (DSRC). Czym różni się on od systemu satelitarnego? Przede wszystkim – jest mniej uciążliwy dla użytkowników dróg. OBU, w przypadku tego systemu, kosztuje zaledwie 50-80 złotych, a jego instalacja jest prosta i każdy kierowca może ją przeprowadzić samodzielnie. W odróżnieniu od systemu opartego na GPS/GSRM system mikrofalowy wymaga jednak większych inwestycji w infrastrukturę – niezbędne jest przede wszystkim stworzenie bramek wjazdowych i wyjazdowych na których znajdą się odbiorniki przechwytujące sygnał przekazany przez OBU i przesyłające ten sygnał do centrali systemu. W tym rozumieniu jest też mniej elastyczny. Wdrożenie systemu mikrofalowego wydaje się więc korzystniejsze, jeśli planujemy objąć nim wyłącznie autostrady oraz drogi ekspresowe. Wprowadzenie systemu satelitarnego może być lepszą decyzją jeśli chcemy w przyszłości systemem poboru opłat objąć wszystkie drogi i wszystkich uczestników ruchu. Na razie jednak nic nie wiadomo o planach polskiego rządu w tym zakresie.
Niezależnie od tego czy Polska zdecyduje się na wariant czeski, czy słowacki warto przed podjęciem decyzji wyciągnąć wnioski z doświadczeń naszych sąsiadów. Tak aby uczyć się na ich błędach – a nie je powielać.
Kłopot z systemem opartym na technologii satelitarnej, na który zdecydowali się Słowacy polega na tym, że jest on dość uciążliwy dla kierowców. Oprócz wspomnianych wcześniej wysokich kosztów OBU i skomplikowanego montażu tego urządzenia dochodzą jeszcze koszty bezprzewodowego przesyłania danych do centrali systemu, które również obarczają użytkownika dróg. Dlatego, jeśli Polska zdecyduje się na system satelitarny, należałoby przed jego wprowadzeniem przeprowadzić szeroko zakrojoną akcję informacyjną, dzięki której kierowcy mogliby zapoznać się z zasadami funkcjonowania nowego systemu opłat.
Elektroniczny system poboru opłat wprowadzono również w Czechach – tam jednak odbyło się to szybko (stworzenie systemu zajęło zaledwie 178 dni) i bez protestów. Czesi, w odróżnieniu od Słowaków zdecydowali się na system oparty na technologii mikrofalowej (DSRC). Czym różni się on od systemu satelitarnego? Przede wszystkim – jest mniej uciążliwy dla użytkowników dróg. OBU, w przypadku tego systemu, kosztuje zaledwie 50-80 złotych, a jego instalacja jest prosta i każdy kierowca może ją przeprowadzić samodzielnie. W odróżnieniu od systemu opartego na GPS/GSRM system mikrofalowy wymaga jednak większych inwestycji w infrastrukturę – niezbędne jest przede wszystkim stworzenie bramek wjazdowych i wyjazdowych na których znajdą się odbiorniki przechwytujące sygnał przekazany przez OBU i przesyłające ten sygnał do centrali systemu. W tym rozumieniu jest też mniej elastyczny. Wdrożenie systemu mikrofalowego wydaje się więc korzystniejsze, jeśli planujemy objąć nim wyłącznie autostrady oraz drogi ekspresowe. Wprowadzenie systemu satelitarnego może być lepszą decyzją jeśli chcemy w przyszłości systemem poboru opłat objąć wszystkie drogi i wszystkich uczestników ruchu. Na razie jednak nic nie wiadomo o planach polskiego rządu w tym zakresie.
Niezależnie od tego czy Polska zdecyduje się na wariant czeski, czy słowacki warto przed podjęciem decyzji wyciągnąć wnioski z doświadczeń naszych sąsiadów. Tak aby uczyć się na ich błędach – a nie je powielać.