Czesi uważają, że ekstradycja Romów z Francji to przejaw rasizmu. Niesłusznie. To nie rasizm tylko spektakularna klapa koncepcji jednego narodu europejskiego.
Porównywanie działań Francji do holokaustu – a i takie głosy się pojawiły – to przejaw utraty właściwych proporcji w ocenie sytuacji. Francuzi nie prowadzą systematycznego prześladowania Romów, państwo nie posuwa się do fizycznej agresji skierowanej przeciwko nim, ani nie zachęca obywateli do znęcania się nad tą mniejszością. Wręcz przeciwnie – odsyłani do Rumunii Romowie otrzymali darmowe bilety lotnicze oraz po około 300 euro na osobę.
Czy mamy do czynienia z rasizmem? Też nie. Francja pozbywa się Romów nie ze względu na ich kulturę, etniczną tożsamość czy język. Chodzi o styl życia – a konkretnie o obciążanie francuskiego systemu pomocy społecznej i trudnienie się żebractwem. Francuskie przesłanie jest jasne – nie chcemy tych ludzi nie dlatego, że są Romami, lecz dlatego, że są źródłem problemów społecznych.
Polityka imigracyjna rządów Europy Zachodniej nie jest dziś rasistowska – jest do bólu pragmatyczna. Czy ktoś słyszał np., by jakiś kraj europejski chciał zahamować napływ Azjatów? Nie, bowiem ci doskonale wtapiają się w europejskie społeczeństwa – i zazwyczaj przyczyniają się do wzrostu PKB, zamiast wyciągać rękę po pomoc socjalną. Dziś głośno jest o Francji, ale przecież regulacje dotyczące niewygodnych imigrantów wprowadzają również takie kraje jak Hiszpania, Włochy, Malta, Belgia czy Dania. Zaostrzenie przepisów imigracyjnych zapowiada nawet ultraliberalna Holandia. Niemcy już zapowiedziały deportowanie około 12 tysięcy uchodźców, którzy uciekli w 1999 roku z Kosowa – przy czym deportacja ma dotyczyć także dzieci imigrantów, dla których ojczystym językiem stał się niemiecki.
Imigracyjny pragmatyzm poszczególnych europejskich rządów każe zweryfikować idealistyczne przekonania tych, którzy uważali, że otwarcie granic w Europie zlikwiduje społeczne i psychologiczne różnice i doprowadzi do powstania paneuropejskiego narodu. Okazało się, że zamiany Europy narodów w wielokulturowe społeczeństwo paneuropejskie nie da się dokonać ot tak. Efekt jest wręcz przeciwny – kolejne fale imigrantów doprowadziły do odrodzenia się lokalnych nacjonalizmów – co widać w Holandii, Austrii, Francji, Niemczech. Zamiast tworzyć jedną europejską rodzinę, kraje te zaczynają bronić własnej tożsamości. Europa jest naszym wspólnym domem, ale okazuje się, że w tym domu każdy woli spędzać czas we własnym pokoju, który najchętniej zamknąłby na klucz.
Czy mamy do czynienia z rasizmem? Też nie. Francja pozbywa się Romów nie ze względu na ich kulturę, etniczną tożsamość czy język. Chodzi o styl życia – a konkretnie o obciążanie francuskiego systemu pomocy społecznej i trudnienie się żebractwem. Francuskie przesłanie jest jasne – nie chcemy tych ludzi nie dlatego, że są Romami, lecz dlatego, że są źródłem problemów społecznych.
Polityka imigracyjna rządów Europy Zachodniej nie jest dziś rasistowska – jest do bólu pragmatyczna. Czy ktoś słyszał np., by jakiś kraj europejski chciał zahamować napływ Azjatów? Nie, bowiem ci doskonale wtapiają się w europejskie społeczeństwa – i zazwyczaj przyczyniają się do wzrostu PKB, zamiast wyciągać rękę po pomoc socjalną. Dziś głośno jest o Francji, ale przecież regulacje dotyczące niewygodnych imigrantów wprowadzają również takie kraje jak Hiszpania, Włochy, Malta, Belgia czy Dania. Zaostrzenie przepisów imigracyjnych zapowiada nawet ultraliberalna Holandia. Niemcy już zapowiedziały deportowanie około 12 tysięcy uchodźców, którzy uciekli w 1999 roku z Kosowa – przy czym deportacja ma dotyczyć także dzieci imigrantów, dla których ojczystym językiem stał się niemiecki.
Imigracyjny pragmatyzm poszczególnych europejskich rządów każe zweryfikować idealistyczne przekonania tych, którzy uważali, że otwarcie granic w Europie zlikwiduje społeczne i psychologiczne różnice i doprowadzi do powstania paneuropejskiego narodu. Okazało się, że zamiany Europy narodów w wielokulturowe społeczeństwo paneuropejskie nie da się dokonać ot tak. Efekt jest wręcz przeciwny – kolejne fale imigrantów doprowadziły do odrodzenia się lokalnych nacjonalizmów – co widać w Holandii, Austrii, Francji, Niemczech. Zamiast tworzyć jedną europejską rodzinę, kraje te zaczynają bronić własnej tożsamości. Europa jest naszym wspólnym domem, ale okazuje się, że w tym domu każdy woli spędzać czas we własnym pokoju, który najchętniej zamknąłby na klucz.