Putin: opozycję należy "bić pałką po łbie"

Putin: opozycję należy "bić pałką po łbie"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Władimir Putin (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Premier Rosji Władimir Putin oświadczył w wywiadzie dla dziennika "Kommiersant", że celem opozycji w Rosji jest prowokowanie władz. Dlatego - jego zdaniem - zasługuje ona, by dostawać "pałką po łbie".
Putin wyznał też, że informacja o drugim procesie nad byłem szefem koncernu naftowego Jukos Michaiłem Chodorkowskim była dla niego niespodzianką. Dał także do zrozumienie, że poważnie myśli o powrocie na Kreml, oznajmiając, iż wyborami prezydenckimi w 2012 roku jest zainteresowany bardziej, niż ktokolwiek inny.

Premier przypomniał, że na przeprowadzenie masowej manifestacji wymagana jest zgoda władz. - Otrzymałeś? Idź i protestuj. Jeśli nie - nie masz prawa. A jeśli wychodzisz, nie mając prawa, to dostawaj pałką po łbie - powiedział. Od marca 2009 roku opozycja usiłuje zorganizować na Placu Triumfalnym, w centrum Moskwy, akcję w obronie prawa do zgromadzeń, zapisanego w artykule 31. konstytucji Federacji Rosyjskiej. Próby takie podejmuje w ostatnim dniu każdego miesiąca liczącego 31 dni. Swoją inicjatywę nazwała Strategią 31. Władze nie wyrażają zgody na te manifestacje i wysyłają przeciwko opozycjonistom siły specjalne milicji OMON, które za każdym razem brutalnie rozprawiają się z protestującymi, zatrzymując po kilkadziesiąt lub nawet sto kilkadziesiąt osób.

Według Putina, jeśli opozycja rzeczywiście chce coś powiedzieć, skrytykować władze, to może to zrobić w inny sposób, za pośrednictwem mediów. - Można się wypowiedzieć za rogiem toalety publicznej, a usłyszy to cały świat, bo będą tam kamery - powiedział. Zdaniem rosyjskiego premiera, opozycji zależy jednak na prowokowaniu władz, by mogła mówić, że depczą one prawa człowieka. Putin wspomniał o Jurijm Szewczuku, znanym z opozycyjnych poglądów wokaliście kultowej grupy DDT, o którym stało się głośno, gdy w maju podczas spotkania szefa rządu z przedstawicielami świata kultury w Petersburgu wdał się z nim w ostrą polemikę na temat wolności słowa i praw człowieka w Rosji. W pewnym momencie Putin poprosił wtedy tego popularnego muzyka, by się przedstawił, za co niezależne media nie zostawiły na premierze suchej nitki. - Naprawdę nie wiedziałem, jak ma na imię i na nazwisko. W Petersburgu jest wielu utalentowanych ludzi. Wśród nich - pan Szewczuk. Później powiedziano mi, że jest opozycyjnie nastawiony. To wspaniale. U nas - chwała Bogu - ludzie mają prawo mówić, co chcą. I czynią to - oświadczył rosyjski premier.

O drugim procesie nad Chodorkowskim szef rządu też - jak twierdzi - dowiedział się z opóźnieniem. - Gdy dowiedziałem się o drugim procesie, bardzo się zdziwiłem; zapytałem, co to za proces, przecież on już swoje odsiaduje. Jeśli jednak proces taki trwa, to oznacza to, iż z punktu widzenia prawa jest taka potrzeba. To nie ja prowadzę tę sprawę - powiedział Putin. W ocenie Putina Chodorkowski "ponosi zasłużoną karę". - Gdy wyjdzie na wolność, będzie swobodnym człowiekiem. To nie ja zapędziłem go w kąt - podkreślił szef rządu.

Pytany o wybory prezydenckie w 2012 roku, Putin dał do zrozumienie, że poważnie myśli o starcie. - Jestem zainteresowany tymi wyborami bardziej, niż ktokolwiek inny. Najważniejsze, aby problem 2012 roku nie zepchnął nas z drogi stabilnego rozwoju - oznajmił. Premier powiedział również, że przeanalizował swoje 10 lat u sterów Rosji i nie znalazł żadnego błędu. Wystąpił też w obronie instytucji "następcy", oceniając, iż jest ona zgodna z zachodnimi tradycjami. - Jeśli chodzi o to, co powinienem robić, a czego nie, to mam tylko dwa wyjścia: albo stać na brzegu i patrzeć, jak płynie woda, jak coś się rozpada i ginie, albo się wtrącić. Preferuję ingerowanie - dodał Putin.

PAP, arb