- Wielu żywi iluzje, że powstanie próżnia w sferze bezpieczeństwa, gdy amerykańskie siły opuszczą Irak, i będzie można wypełnić tę próżnię - oświadczył minister. Ostrzegł wszystkich, którzy by chcieli tak zrobić, że "nie będzie żadnej próżni, a jeśli nawet by była, to jedynymi ludźmi którzy ją zapełnią, będą sami Irakijczycy".
Zakończenie operacji militarnej w Iraku i redukcja liczby amerykańskich żołnierzy do 50 000 jest punktem przełomowym w sytuacji, gdy prezydent Barack Obama dąży do spełnienia obietnicy zakończenia tej niepopularnej, ponad siedmioletniej wojny. Przeszło 4400 żołnierzy amerykańskich i co najmniej 100 000 irackich cywilów zginęło od 2003 roku, gdy poprzedni prezydent USA George W. Bush rozpoczął inwazję na Irak w celu obalenia Saddama.
50 000 żołnierzy USA w Iraku ma skoncentrować działania na szkoleniu sił irackich i doradzaniu im w walce z sunnickimi radykałami i szyickimi bojownikami, którzy nierzadko, jak twierdzi amerykańskie wojsko, są uzbrajani i finansowani przez Iran. Zebari powiedział, że "podejmowane przez inne państwa próby realizacji własnych celów w Iraku sprawiają, że coraz większe znaczenie ma to, by irackie władze wzięły los państwa we własne ręce i by sformowano rząd".
zew, PAP