Pierwsza transza nominacji obejmuje 27 stanowisk szefów delegacji (ambasadorów) oraz 2 zastępców na ważnych placówkach w Waszyngtonie i Chinach. Polacy są na tzw. krótkich listach kandydatów do placówki w Bejrucie i Seulu. Na liście pierwszej puli placówek nie było interesujących z polskiego punktu widzenia: Rosji, Ukrainy czy Białorusi. Były za to placówki głównie w Afryce, a także m.in. w Chinach, Argentynie i Brazylii.
O placówkę w Chinach toczą się obecnie największe zabiegi dyplomatyczne. Faworytem na ambasadora UE w Pekinie jest niemiecki dyplomata Markus Ederer, ale o tę posadę starają się także Austria i Irlandia. Według źródeł bliskich Ashton, miała ona zapewnić szefa polskiego MSZ Radosława Sikorskiego, że Polacy dostaną dobre stanowiska. Sikorski nie chciał w Brukseli komentować "spraw kadrowych". - Mam tylko nadzieję, że jak się okaże, iż Polska zdobędzie kilka ciekawych miejsc, to wycofacie się ze swoich wcześniejszych komentarzy - powiedział. Potwierdził też, że miał okazję rozmawiać w Brukseli z Ashton. - To, co sobie powiedzieliśmy, pozostanie naszą słodką tajemnicą - dodał.
Minister ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz i szef gabinetu przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Maciej Popowski ubiegają się o stanowiska w kierownictwie nowej dyplomacji UE. Źródła bliskie Ashton twierdzą, że obaj cieszą się jej przychylnością. Jeden z nich może zostać zastępcą sekretarza generalnego służby dyplomatycznej, a drugi dyrektorem generalnym.
PAP, arb