Terror(yzm) w Paryżu

Terror(yzm) w Paryżu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Groźba zamachów terrorystycznych nie jest niczym nowym dla mieszkańców Paryża. Dokładnie 15 lat temu zamachowcy, także w środkach komunikacji miejskiej, podkładali bomby. Na szczęście nie były to zamachy tak tragiczne w skutkach, jak te w Londynie czy Madrycie. Obecne ostrzeżenia przed atakami są odpowiedzią na politykę Nicolasa Sarkozy'ego.
Można było się spodziewać, że będzie jakaś reakcja na to, co się dzieje ostatnio we  Francji. I nie chodzi bynajmniej o wydalanie Romów, bo oni zamachami się nie  parają i nikomu krzywdy większej nie zrobią, lecz o decyzje o całkowitym zakazie noszenia burek i innych nakryć muzułmańskich.

Kiedy pięć lat temu Nicolas Sarkozy, wówczas minister spraw wewnętrznych, zapowiadał zdyscyplinowanie "imigranckich chuliganów", na przedmieściach Paryża zaczęły płonąć samochody i  domy, rozpętała się rebelia. Sarkozy dopiero po trzech latach od wyboru na urząd prezydenta zaczął wcielać swoje wcześniejsze postulaty. Na deportacjach Romów i  zakazie noszenia burek zapewne się nie skończy. Sarkozy chce zradykalizować politykę imigracyjną i "coś zrobić" z arabskimi gettami na przedmieściach Paryża. I nic go przed tym nie powstrzyma. I tak długo Francja nie była obiektem gniewu muzułmańskich radykałów.

Zawdzięcza to temu, że w przeciwieństwie do  Londynu, Paryż nie był nigdy postrzegany jako sojusznik Waszyngtonu. Teraz choć zbliżenie na linii Francja-USA nie jest zbyt duże, sytuacja może się faktycznie odmienić.