- Na razie nic oficjalnie nie wiemy Najcenniejsze byłoby udostępnienie do końca akt tego śledztwa, czyli tych brakujących tomów dotychczas utajnionych. Dla mnie to układa się logicznie z wczorajszymi ustaleniami Moskiewskiego Sądu Miejskiego, któremu udało się zidentyfikować osobę, która utajniła to śledztwo. Tyle tylko, że na razie utajniono jej nazwisko, co bierzemy pod uwagę - skomentował informację z rosyjskiej prokuratury sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa dr Krzysztof Kunert.
- To sukces - ja wiem, że z opóźnieniami, ja wiem, że mnóstwo ludzi w Polsce czeka na to od wielu, wielu lat, ja to wszystko rozumiem, ale powtarzam: wydaje mi się, że powinniśmy z uznaniem przyjąć kolejny tego typu gest. Mam nadzieję, że będą to wszystkie akta, ale nic więcej szczegółowego na ten temat nie wiem. Wszyscy mamy nadzieję, że ten logiczny ciąg zdarzeń wpisze się w odnalezienie listy białoruskiej, tej jedynej, jeśli chodzi o zbrodnię katyńską, listy brakującej. Byłby to naprawdę przełom - dodał.
Nieco bardziej sceptyczny jest prof. Jerzy Pomianowski, ekspert ds. historii Europy Wschodniej i członek Polsko-Rosyjskiej Grupy do spraw Trudnych. - To jest jeszcze jedno rozwiązanie cząstkowe i nawet nie chodzi o to, że dla nas jest niewystarczające. To jest kolejne świadectwo braku politycznej, przyzwoitej idei załatwienia do końca tej sprawy. Jest to dowód pewnej nieudolności, nie tyle sądownictwa rosyjskiego, ile mocodawców tego sądownictwa - ocenił Pomianowski. - Przekazanie 20 tomów akt to za mało, powinny nam zostać przekazane wszystkie akta. Dopiero wtedy to by miało jakąś wartość. Jakież tam mogą być tajemnice? Jeżeli są to tajemnice o charakterze politycznym, to przecież to pozostawia pole do domysłów o wiele bardziej krzywdzących niż te myśli, które by przyszły nam, Polakom, do głowy, gdybyśmy dostali te wszystkie akta naraz - dodał.
- Uważam, że polityka sądów, a właściwie mocodawców tych sądów rosyjskich, jest nie tyle kunktatorska, bo to byłoby jeszcze do darowania, ale jest polityką źle służącą ich własnemu systemowi, rządowi i rosyjskiemu państwu. Tego rodzaju połowiczne rozwiązania, jakie proponują i gesty cząstkowej i dobrej woli mają się tak do tego, co mogliby zrobić, jak półprawda do całej prawdy. A jak wiadomo, półprawda to jest całe kłamstwo - zauważył z przekąsem Pomianowski.8 maja prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew podczas wizyty w Moskwie pełniącego wówczas obowiązki prezydenta Bronisława Komorowskiego w Moskwie przekazał mu 67 tomów akt śledztwa, które w latach 1990-2004 w sprawie zbrodni katyńskiej prowadziła Główna Prokuratura Wojskowa Federacji Rosyjskiej. Oświadczył, że na jego polecenie kontynuowane będą czynności, mające na celu odtajnienie akt tego śledztwa. Umarzając w 2004 roku dochodzenie katyńskie, strona rosyjska utajniła 116 ze 183 tomów akt. Jawnych pozostało 67 tomów.
PAP, arb