Dla wywiadu kilku krajów - podkreśla się - nie ulega wątpliwości, że ta megakonfiskata to ogromny sukces w walce z międzynarodowym handlem materiałami wybuchowymi. Nie wyklucza się jednocześnie, że udział w tym miała kalabryjska mafia, która od lat faktycznie kontroluje port Gioia Tauro.
Według wstępnych informacji ładunek przypłynął na statku z Iranu i miał trafić do jednego z portów w Syrii, a stamtąd do Libanu lub Strefy Gazy. Na razie nie ma bezpośrednich dowodów na poparcie tej tezy, ale dzięki informacjom przekazanym przez zagraniczne służby wywiadowcze najmocniejsza wydaje się obecnie hipoteza, że odbiorcami śmiercionośnego transportu miały być Hezbollah albo Hamas.
Jednocześnie śledztwo koncentruje się także na innym aspekcie: czy znaleziony ładunek to jedyny, jaki przewożono Morzem Śródziemnym, czy też są jeszcze inne. Według cytowanych ekspertów tego typu transporty - nie chodzi tylko o transporty broni i materiałów wybuchowych, ale także ogromnych ilości narkotyków - nie są wysyłane w pojedynkę, lecz zawsze jest ich kilka, na wypadek przechwycenia jednego z nich.
PAP, arb