Utrata militarnego dowódcy poważnie utrudniła zarządzanie organizacją i ograniczyła jej siłę uderzenia - pisze Reuters. Rebelianci wciąż stanowią jednak zagrożenie w niedostępnych, wiejskich terenach, gdzie w ubiegłym miesiącu nasilili ataki, zabijając 22 policjantów. Podjęcie negocjacji z FARC nie jest jednak prawdopodobne, o ile przywódcy ruchu nie przyjmą warunków stawianych przez rząd: zaprzestanie walki, uwolnienie żołnierzy i policjantów przetrzymywanych jako zakładnicy i zaprzestanie nielegalnej działalności, jak np. przemyt kokainy.
Prezydent Kolumbii Juan Manuel Santos, który objął urząd w ubiegłym miesiącu obiecał kontynuować twardą linię swych poprzedników, którzy zdołali ograniczyć ataki bombowe organizowane przez FARC oraz ilość porwań dla okupu, co pozwoliło na rozwój zagranicznych inwestycji w Kolumbii, które w ostatnich ośmiu latach wzrosły pięciokrotnie.
zew, PAP