- Przyznanie tej renty wzbudza wiele wątpliwości prawnych i moralnych, bo Kristina Brazauskienie nie była żoną Algirdasa Brazauskasa, gdy ten był prezydentem - zaznaczył znany litewski prawnik, działacz społeczny Kestutis Czilinskas. Jego zdaniem, "jeżeli renta zostanie przyznana, uderzy to w pamięć o prezydencie Brazauskasie i skompromituje Litwę".
- Gdy jedna z najbogatszych kobiet na Litwie, która do niedawna deklarowała majątek wysokości 3,5 mln litów (ponad 4 mln zł - red.) prosi o przyznanie jej renty specjalnej - 6,5 tys. litów miesięcznie, to przekracza wszelkie granice przyzwoitości - twierdzi publicysta tygodnika "Veidas" Audrius Bacziulis.
Oliwy do ognia dodał ujawniony w tym tygodniu przez dziennik "Lietuvos Rytas" fakt, że wdowa po Brazuskasie wystąpiła o rentę kilka dni po tym, jak sprzedała działkę w centrum stolicy i wzbogaciła się o 6 mln litów (ok. 6,9 mln złotych).
Prezydent Litwy Dalia Grybauskaite odmawia moralnej oceny zachowania Kristiny Brazauskiene. - To sprawa pani Brazauskiene. Ustawa taką rentę przewiduje i należy przestrzegać ustaw - powiedziała Grybauskaite. Litewski rząd specjalnej renty na razie wdowie nie przyznał. W czwartek premier Andrius Kubilius nie wykluczył, że być może Kristina Brazuskiene jeszcze zmieni zdanie. Tymczasem Ministerstwo Opieki Społecznej i Pracy przygotowało nowelizację dotyczącą przyznawania rent specjalnych.
77-letni Algirdas Brazauskas zmarł 23 czerwca tego roku po długiej i ciężkiej chorobie. Był ostatnim przywódcą partii komunistycznej na Litwie i pierwszym prezydentem po odzyskaniu przez kraj niepodległości. Ślub z Kristiną Butrimiene wziął w 2002 roku, gdy już nie był prezydentem. Dla obojga było to drugie małżeństwo.
zew, PAP