Według kanclerz Niemiec mieszkańcy wschodu i zachodu kraju różnią się od siebie w coraz mniejszym stopniu. - W przypadku młodych ludzi nie da się już rozpoznać pochodzenia na podstawie wyglądu zewnętrznego - oceniła. To m.in. dlatego bilans zjednoczenia Niemiec jest, według niej, pozytywny. - Są jednak dwie sprawy, z którymi musimy się jeszcze pomęczyć. Po pierwsze bezrobocie, które po transformacji dotknęło przede wszystkim obszary wiejskie. Drugi punkt: niektórzy są rozczarowani, że zasadniczo dobre pomysły z NRD były niechętnie przejmowane. To, że w zjednoczonych Niemczech początkowo lekkomyślnie pomijano dobre doświadczenia z NRD, powstrzymuje wielu ludzi od inicjatywy i zaangażowania - oceniła niemiecka kanclerz.
Merkel odrzuciła tezę socjaldemokratycznego premiera landu Brandenburgia, na wschodzie Niemiec, Matthiasa Platzecka, który niedawno stwierdził, że zjednoczenie państwa przypominało "aneksję", gdyż to RFN podyktowała jego warunki. Merkel zaznaczyła, że to większość mieszkańców dawnej NRD jednoznacznie opowiedziała się w trakcie demokratycznych wyborów do Izby Ludowej w marcu 1990 roku za przystąpieniem NRD do Republiki Federalnej Niemiec. - Sytuacja była jasna: ludzie nie mieli ochoty czekać, albo iść jakąś "trzecią drogą". Chcieli jedności Niemiec. Było to wówczas naszym politycznym zadaniem i wykonaliśmy je - przypomniała Merkel.
PAP, arb