Władze Iranu wezwały do siebie w czwartek ambasadora Szwajcarii w Teheranie i zaprotestowały przeciwko, jak je nazwały, amerykańskim sankcjom nałożonym na ośmiu irańskich oficjeli, którzy zdaniem Waszyngtonu brali czynny udział w łamaniu praw człowieka. Amerykanie oskarżyli kilku ministrów i dowódcę Gwardii Rewolucyjnej o nadużywanie władzy po kontrowersyjnych wyborach prezydenckich w 2009 roku.
Sekretarz Stanu Hillary Clinton stwierdziła, że „w czasie służby tych oficjeli, lub pod ich dowodzeniem Irańczycy byli aresztowani, bici, gwałceni, szantażowani i mordowani".
- Takie działanie amerykańskiego rządu jest wyraźną ingerencją w wewnętrzne sprawy Iranu (...) i jest to nadużycie rozumienia pojęcia praw człowieka - powiedział szwajcarskiemu ambasadorowi zastępca ministra spraw zagranicznych Iranu w odpowiedzi na decyzję Baracka Obamy o zarekwirowaniu jakiegokolwiek majątku posiadanego w USA przez ośmiu Irańczyków i zakazaniu im dokonywania jakichkolwiek transakcji z amerykańskimi obywatelami.
Iran i USA nie mają oficjalnych stosunków dyplomatycznych, dlatego właśnie to szwajcarska ambasada zajmuje się amerykańskimi kwestiami.
Reuters, kk
- Takie działanie amerykańskiego rządu jest wyraźną ingerencją w wewnętrzne sprawy Iranu (...) i jest to nadużycie rozumienia pojęcia praw człowieka - powiedział szwajcarskiemu ambasadorowi zastępca ministra spraw zagranicznych Iranu w odpowiedzi na decyzję Baracka Obamy o zarekwirowaniu jakiegokolwiek majątku posiadanego w USA przez ośmiu Irańczyków i zakazaniu im dokonywania jakichkolwiek transakcji z amerykańskimi obywatelami.
Iran i USA nie mają oficjalnych stosunków dyplomatycznych, dlatego właśnie to szwajcarska ambasada zajmuje się amerykańskimi kwestiami.
Reuters, kk