Po półgodzinnej potyczce między wojskiem a policją, w czwartek wieczorem Correa został uwolniony ze szpitala policyjnego. Wyjechał stamtąd na wózku inwalidzkim, chroniony przez żołnierzy. Sam Correa powiedział, że jeden z nich poniósł śmierć, a 27 odniosło rany w starciu z policjantami. Rany odniosło też około pięćdziesięciu cywilów, którzy - zanim jeszcze przybyło wojsko - próbowali uwolnić prezydenta. Jednym z rannych jest minister spraw zagranicznych Ekwadoru Ricardo Patino. Wyprowadzono go ze szpitala z raną głowy, zakrwawionego. Budynek szpitala jest mocno zdewastowany. Wszędzie leży szkło z wybitych okien, zniszczone urządzenia szpitalne, widać liczne ślady po pociskach.
Przebaczenia nie będzie
Zbuntowani stróże porządku więzili prezydenta w szpitalu przez 11 godzin. Szef państwa przeszedł operację kolana. Zwichnął je, gdy uciekał z członkami swej osobistej ochrony przed policją. Wcześniej, gdy próbował przemawiać do zbuntowanych, został zaatakowany granatami łzawiącymi i armatką wodną.
Natychmiast po powrocie do Pałacu Prezydenckiego Correa pojawił się w towarzystwie kilku ministrów na balkonie swej oficjalnej rezydencji. Przemówił do tłumu zwolenników gromadzących się przed pałacem. Na konferencji prasowej po powrocie do swej siedziby zapowiedział "głęboką czystkę" w policji zmilitaryzowanej. - Oni nie kierowali się uzasadnionymi rewindykacjami płacowymi - powiedział. - To był oczywisty przypadek spisku inspirowanego z zewnątrz - ocenił prezydent. - Nie będzie przebaczenia, ani też im się tego nie zapomni - dodał Correa. Jako polityka, który stał za nieudaną próbą zamachu stanu, Correa wskazał byłego prezydenta (2003-2005) Lucio Gutierreza.
Akcja przeciw reformie finansów?
Policja zmilitaryzowana, która podjęła próbę zamachu stanu, próbowała "wyciszyć" radio i telewizję państwową, przecinając im kable zasilania elektrycznego. O niepowodzeniu próby zamachu stanu przesądziła lojalność, jaką zachowali wobec konstytucyjnego prezydenta Ekwadoru dowódcy sił zbrojnych, oraz natychmiastowe poparcie OPA, prezydentów państw Ameryki Łacińskiej i Unii Europejskiej.
Ekwadorska policja zmilitaryzowana jako powód buntu podała uchwaloną w środę przez parlament ustawę, która odbiera policji niektóre przywileje finansowe oraz wydłuża staż potrzebny do uzyskania awansu służbowego. Część komentatorów piątkowej prasy latynoamerykańskiej wysuwa tezę, że opozycja w Ekwadorze zachęcając policję zmilitaryzowaną do buntu liczyła, że zdoła przeszkodzić Correi w realizacji jego planu zmniejszenia wydatków państwa. Prezydent rozważa bowiem rozwiązanie parlamentu i ogłoszenie przedterminowych wyborów, aby wprowadzić dekretami oszczędności budżetowe, które blokuje obecny parlament.
zew, PAP