Partia Ar-Namys byłego prorosyjskiego premiera Feliksa Kułowa otrzymała 7,22 proc., nowe ugrupowanie "Respublika", popierające reformy gospodarcze - 7,04 proc. Niespodzianką jest to, że prorządowa, partia Ata-Meken (Socjalistyczna Partia "Ojczyzna"), utworzona przez byłego szefa parlamentu i jednego z autorów nowej konstytucji Omureka Tekebajewa, która była jednym z faworytów wyborów, uzyskała zaledwie 5,88 proc. głosów.
Jedynie tych pięć ugrupowań ze startujących w wyborach 29 partii przekroczyło wymagany pięcioprocentowy próg wyborczy i zdobyło więcej niż 0,5 procent głosów w każdym z regionów kraju, co także było warunkiem wejścia do parlamentu. Według znowelizowanej konstytucji Kirgistanu żadna partia nie może mieć więcej niż 65 mandatów w 120-osobowym parlamencie, niezależnie od liczby uzyskanych głosów.
Obserwatorzy twierdzą, że podczas wyborów, w których wzięło udział 57 procent uprawnionych do głosowania, nie doszło do aktów przemocy i zarejestrowano jedynie niewielkie uchybienia. Największa frekwencja - 66 proc. była na południu kraju, w mieście Osz.
- Nie mieliśmy takich wyborów przez ostatnie dwie dekady. Możemy być dumni z faktu, że te wybory były całkowicie różne od tych, które były organizowane do tej pory - powiedziała w niedzielę wieczorem w wystąpieniu telewizyjnym pełniąca obowiązki prezydenta Kirgistanu Roza Otunbajewa.
Jak oceniają komentatorzy, wybory parlamentarne były najważniejszym wydarzeniem politycznym od obalenia Bakijewa. W czerwcu w referendum konstytucyjnym potwierdzono, że Kirgistan będzie po wyborach republiką parlamentarną; ograniczono władzę prezydenta. Pomimo spokojnego przebiegu elekcji, w kraju do tej pory panuje napięcie; wzmogło się ono w czerwcu, po krwawych starciach na południu między Kirgizami a przedstawicielami mniejszości uzbeckiej, w których zginęło ok. 400 osób. Bodźcem inicjującym 10 czerwca najpoważniejszy od 20 lat konflikt etniczny w kraju stało się obalenie Bakijewa.
Analitycy ostrzegają, że rozdrobnienie polityczne i głębokie podziały na linii północ-południe mogą sprawić, że nie uda się utworzyć po wyborach parlamentarnych silnego ośrodka władzy wykonawczej, który mógłby panować nad sytuacją w całym kraju.
zew, PAP