Ambasador Izraela w Polsce Zvi Rav Ner podkreślał, że był wręcz zaskoczony siłą, z jaką na świadomość Polaków i Izraelczyków "oddziałują stare, skostniałe stereotypy". Jak mówił, nie spotkał się jeszcze z grupą z Izraela, która by nie pytała przy okazji wycieczki do Polski, dlaczego na Starówce w Warszawie sprzedawane są figurki przedstawiające ortodoksyjnego Żyda z monetą w dłoni. Shana Penn z Fundacji Taubego oceniała, że bardzo wiele osób, które zetknęły się z Polską zostało wręcz przepojonych obrazami zagłady i Holokaustu. Jej zdaniem, bez udziału polskich Żydów nie da się tego obrazu zmienić. Jak podkreślała, "rasistowska przeszłość, a także teraźniejszość Polski nie zniknie, ale jest i będzie zmieniana przez praktyki demokratyczne". Według Penn, nową szansą na zmianę postrzegania losu Żydów w naszym kraju będzie też planowane otwarcie Muzeum Żydów Polskich. Dzięki niemu, o relacjach polsko-żydowskich będzie można mówić szerzej, a nie jedynie w kontekście Holokaustu.
Zev Chafets, były komentator m.in. "New York Daily News", autor wielu książek dot. Żydów ocenił, że Polska musi być nadal otwarta i przyjazna dla przyjeżdżających do niej biznesmenów i turystów, a pozytywny obraz sam się rozprzestrzeni w społeczności żydowskiej. Podkreślał, że jego syn prowadzi interesy w Polsce i nie ma żadnych powodów do obaw. Chafets jest zdania, że dobry wizerunek naszego kraju wśród Żydów w USA będzie zależał od tego, jak diaspora ta będzie traktowana w Polsce, oraz jaki będzie stosunek naszych władz do Izraela. Według niego Polska musi być "bardziej anty-antysemicka" niż zachodnie kraje, bo do 1989 r. nie miała szansy, żeby dbać o swój wizerunek.
Przewodniczący komitetu reprezentującego żydowskie instytucje we Francji Richard Prasquier podkreślał, że większość Żydów żyjących obecnie we Francji nie pochodzi z Europy Środkowo-Wschodniej, a np. z krajów afrykańskich. Nawet ci, którzy mają korzenie Polskie często niewiele wiedzą o kraju, z którego wyemigrowali w pierwszej połowie XX wieku ich dziadkowie. Według Chafetsa, Żydzi ci myślą obecnie o Polsce, jako o kraju, gdzie ich przodkowie mieli problemy. Prasquier podkreślał, że historia polskich Żydów jest bardzo długa i były w niej okresy, kiedy mogli się oni czuć u nas, jak w domu. Zwracał uwagę, że po II wojnie światowej dzieci emigrantów żydowskich z Polski nie miały jednak we Francji zbyt wiele do czynienia z krajem swoich ojców i mało o nim wiedzą.
Na podobną okoliczność w odniesieniu do amerykańskich Żydów zwracał uwagę prof. nauk politycznych i dyrektor Instytutu Studiów Europejskich na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie Shlomo Avineri. Według niego, ogromna rzesza Żydów mieszkających w USA ma niewielką wiedzę o historii. Mówił też, że przez 50 lat, gdy Polska była krajem komunistycznym, pamięć o Żydach była u nas "czarną dziurą". Jego zdaniem, także dziś nie wykorzystuje się dostatecznie potencjału związanego z zamieszkiwaniem w Polsce tak wielu Żydów i materialnymi śladami ich obecności. Jako przykład podał miejsce, gdzie się urodził - Bielsko-Białą, w której jest zabytkowy budynek będący przed wojną centrum społeczności żydowskiej. Obecnie nie ma tam żadnej informacji na ten temat. Jak podkreślał, każdy powinien wiedzieć, że Żydzi żyli w Polsce, a nie tylko tu umierali podczas Holokaustu.
Sekretarz generalny Europejskiego Kongresu Żydów Serge Cwajgenbaum mówił, że brak pamięci wynikający z tej "czarnej dziury" przekłada się na brak zrozumienia między Polakami a Żydami. Według niego, relacje między narodami są oparte z jednej strony na miłości, z drugiej na nienawiści. To taka stara para małżeńska - oceniał - czasem w separacji, czasem w bardzo dobrych stosunkach.PAP, arb