W reakcji na słowa Ahmadineżada izraelski premier Benjamin Netanjahu odparł, że Izrael wie, jak się bronić. - Najlepszą odpowiedź daliśmy tym krzykaczom 62 lata temu (w 1948 r. Izrael ogłosił niepodległość). To nasze państwo i wszystko, co udało nam się od tego czasu zbudować i stworzyć - powiedział izraelski premier. Również Stany Zjednoczone zdecydowanie wystąpiły przeciw wizycie Ahmadineżada. Sekretarz Stanu Hillary Clinton po raz kolejny wypomniała Iranowi jego program nuklearny oraz "popieranie terroryzmu".
Irański prezydent spotkał się w czwartek z przywódcą Hezbollahu Hassanem Nasrallahem, a wcześniej odbył rozmowę z prozachodnim premierem Libanu Saadem Haririm. Otwarcie wyrażane przez Ahmadineżada poparcie dla szyickiego Hezbollahu sprawia, że prozachodni przywódcy Libanu spychani są w polityce na drugi plan, a wpływy, jakie Iran i Syria mają w tym kraju mogą się zwiększać. Powiązania Iranu z radykalnym Hezbollahem mają już prawie 30 lat. Teheran finansuje to szyickie ugrupowanie, przeznaczając na nie miliony dolarów rocznie i - jak się przypuszcza - dostarcza mu broń.
PAP, arb