Sąd może nie przystać na prośbę prokuratury i skazać kontrowersyjnego polityka. Jego proces będzie kontynuowany w przyszłym tygodniu, a wyrok ma być ogłoszony 5 listopada. Prokuratorzy początkowo nie chcieli wnieść zarzutów przeciw Wildersowi, jednak nakazał im to sąd apelacyjny, według którego istnieją poważne dowody przeciwko niemu. W trakcie procesu, który rozpoczął się we wtorek, oskarżenie prosiło sąd, by po kolei oddalił wszystkie zarzuty przeciwko politykowi.
Wilders stoi na czele skrajnie prawicowej i antyimigracyjnej Partii na rzecz Wolności (PVV). Jego ugrupowanie zajęło trzecie miejsce w czerwcowych wyborach parlamentarnych i obiecało poprzeć rząd mniejszościowy Holandii, który mają utworzyć liberalna Partia Ludowa na rzecz Wolności i Demokracji (VVD) przyszłego premiera Marka Rutte i Apel Chrześcijańsko-Demokratyczny (CDA).
Wildersa oskarżano o nawoływanie do nienawiści na tle rasowym oraz dyskryminację muzułmanów i cudzoziemców spoza krajów zachodnich, zwłaszcza Marokańczyków. Prokuratura zarzucała mu początkowo, że w przemówieniach i wywiadach z okresu między październikiem 2006 i marcem 2008 roku domagał się zakazania Koranu, nazywając tę świętą księgę islamu "faszystowską" i przyrównując ją do "Mein Kampf" Adolfa Hitlera. Holenderskiemu deputowanemu wciąż grozi rok więzienia i 7,6 tys. euro grzywny.
zew, PAP