Bardzo szybko wśród uwięzionych górników ustaliła się hierarchia. Przywództwo objął 40-letni Mario Sepulveda, podczas gdy sztygar Luiz Urzua najczęściej milczał - twierdzi Segovia. - Wszyscy byliśmy bardzo zadowoleni, że przynajmniej jedna osoba zdecydowała się przejąć inicjatywę - dodał.
Niektórzy uwięzieni górnicy "znosili to bardzo źle" - wyznał Segovia. - Cały czas ktoś wybuchał płaczem. Ja też. Młodzi radzili sobie z tym lepiej niż my, starsi. Być może dlatego, że my byliśmy bardziej świadomi, co nam grozi - powiedział. - Byłem pewien, że umrę. Chciałem tylko, żeby to się stało podczas snu - powiedział Segovia, który zaczął prowadzić pamiętnik po kilku dniach od katastrofy. Podczas akcji ratowniczej zostawił go pod ziemią, ale zabrał go jeden z jego kolegów.
PAP, arb