Demonstracja, która przeszła spod kampusu uniwersyteckiego Jussieu na południe stolicy, przebiegła bez poważnych incydentów. Specjalne oddziały policji otoczyły i zablokowały grupę demonstrantów, którzy wzywali do marszu w stronę Senatu, gdzie trwa debata nad reformą emerytalną. Do incydentów doszło natomiast - po raz kolejny w tym tygodniu - w centrum Lyonu. Niektórzy młodzi rzucali kamieniami w funkcjonariuszy, na co ci ostatni odpowiedzieli gazem łzawiącym. Starcia nie były jednak tak gwałtowne, jak we wtorek i środę, gdy młodzieżowe grupy paliły samochody, demolowały i plądrowały sklepy. Jak podkreślają władze Lyonu, z zamieszania korzystały bandy "wandali", notowanych już wiele razy w policyjnych kartotekach.
Według ministerstwa edukacji, czwartkowe blokady przeprowadzane przez uczniów spowodowały odwołanie lub zakłócenie lekcji w 312 liceach, czyli w około 7 proc. wszystkich szkół tego typu. Studenci blokowali tego dnia - według różnych źródeł - od 7 do 11 uniwersytetów na łączną liczbę 83. Co najmniej cztery były całkowicie zamknięte. Władze liczą na to, że mobilizacja młodzieży, która w ubiegłym tygodniu dołączyła do ruchu przeciwników reformy emerytalnej, opadnie w ten weekend. W piątek jest spodziewane głosowanie senatorów nad całym tekstem reformy emerytalnej. Zacznie się też wtedy ponad tygodniowa przerwa szkolna, trwająca do 1 listopada (tzw. ferie Wszystkich Świętych).
W całym kraju trwają w różnych sektorach protesty przeciw reformie emerytalnej podnoszącej wiek emerytalny z 60 do 62 lat. Wskutek strajków we wszystkich rafineriach i blokad składów paliw na około jednej czwartej francuskich stacji benzynowych wciąż brak paliw.
pap, ps