Prezydent Izraela Szymon Peres oznajmił, że jego kraj musi utrzymać dobre stosunki ze Stanami Zjednoczonymi i być bardziej wyrozumiały dla amerykańskich żądań odnośnie zaprowadzenia pokoju z Palestyną. Dodał także, że zakończenie izraelskiego konfliktu z Palestyńczykami poprawiłoby pozycję USA na Bliskim Wschodzie i wpłynęło na dalsze odizolowanie Iranu.
- Walczyliśmy sami, ale nie możemy sami istnieć. Nasze istnienie jest uzależnione od przyjaźni ze Stanami Zjednoczonymi. To się nie wydaje łatwe, ale taka jest prawda - powiedział Peres zwracając się w izraelskim radiu do żydowskich przywódców. Jego komentarz miał na celu złagodzenie coraz większych napięć pomiędzy Tel Awiwem i Waszyngtonem. Konflikt powstał, gdy premier Izraela Beniamin Netanjahu odmówił amerykańskim żądaniom o zaprzestanie budowy osiedli na Zachodnim Brzegu Jordanu.
- Podczas gdy Stany Zjednoczone starają się zrozumieć potrzeby bezpieczeństwa Izraela, my Izraelczycy sami musimy zrozumieć potrzeby bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych - stwierdził w czwartkowy wieczór Peres. - W pewien drobny sposób możemy służyć pomocą, przy czym pomoc oznacza umożliwienie stworzenia antyirańskiej koalicji na Bliskim Wschodzie - dodał.
Wypowiedź izraelskiego prezydenta jest pozytywnym sygnałem dla Waszyngtonu, który z reguły staje po stronie Tel Awiwu, a teraz dodatkowo szuka sposobów na ukrócenie nuklearnych ambicji Teheranu.
Reuters, kk