Słowa te uznano za pośredni komentarz do nawoływań opozycji, a także niedawnego jeszcze sojusznika, przewodniczącego Izby Deputowanych Gianfranco Finiego, o dymisję szefa rządu. Ich zdaniem Berlusconi nie może pełnić tego urzędu w sytuacji, gdy na jaw wychodzą kolejne kompromitujące szczegóły o frywolnych przyjęciach w jego rezydencji, w których obok wielu młodych kobiet uczestniczyła nieletnia kandydatka na celebrytkę, Marokanka Ruby.
Jeszcze większe oburzenie opozycji wywołało to, że - jak wszystko na to wskazuje - z upoważnienia premiera jego współpracownicy telefonowali na komendę policji w Mediolanie po to, by nie dopuścić do umieszczenia tej dziewczyny, oskarżonej o kradzież, w ośrodku dla nieletnich. Argumentowali oni nawet, że należy się z nią obchodzić ostrożnie, gdyż jest krewną prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka.
Opiekę nad dziewczyną powierzono dawnej higienistce premiera, obecnie radnej w stolicy Lombardii, która natychmiast po wyjściu z komendy zrzekła się tego obowiązku i pozwoliła Ruby odejść. Nawet najbliższy obecnie sojusznik Berlusconiego, lider Ligi Północnej Umberto Bossi przyznał, że ta interwencja na policji była błędem.
zew, PAP