21 lipca sierżant afgańskiej armii wdał się w kłótnię na strzelnicy na północy Afganistanu i śmiertelnie postrzelił dwóch amerykańskich szkoleniowców, zanim sam został zabity. W wymianie ognia zginął inny afgański żołnierz. W ataku 13 lipca afgański żołnierz zabił na południu tego kraju trzech Brytyjczyków. Z kolei w sierpniu załoga śmigłowca sił NATO przez pomyłkę zabiła trzech afgańskich policjantów, którzy wezwali wsparcie powietrzne.
Afgański rząd do 2014 roku chce przejąć odpowiedzialność za bezpieczeństwo w kraju w ramach szerszej strategii, która zakłada również rozmowy z talibami. Szybka rekrutacja afgańskich sił bezpieczeństwa, które władze chcą zwiększyć do 300 tys. ludzi, rodzi obawy, że talibowie będą przemycali swoich zwolenników w ich szeregi. Prezydent USA Barack Obama chce rozpocząć stopniowe zmniejszanie liczebności amerykańskich żołnierzy w Afganistanie od lipca 2011 roku. Również inni członkowie NATO zaczynają zastanawiać się, jak długo będą w stanie utrzymać swoje kontyngenty w ramach coraz mniej popularnej wojny.
Poziom przemocy w Afganistanie jest obecnie na najwyższym poziomie od czasu obalenia w 2001 roku reżimu talibów, pomimo rekordowej liczby 150 tys. żołnierzy sił międzynarodowych stacjonujących w tym kraju.PAP, arb