W Birmie rozpoczęły się w wybory parlamentarne - pierwsze od 20 lat. Dotychczas kraj rządzony był autorytarnie przez wojskową juntę.
Do zdobycia jest ponad 1100 mandatów, z czego 498 przypada na parlament narodowy, pozostałe zaś na parlamenty regionalne. Jeszcze przed wyborami junta wojskowa zastrzegła dla siebie jedną czwartą miejsc we wszystkich izbach.
Na głosowanie władze Birmy zgodziły się pod presją opinii międzynarodowej, jednak nie wpuściły do kraju zagranicznych obserwatorów i dziennikarzy. Do bojkotu wyborów wezwała przebywająca w areszcie domowym przywódczyni opozycji i Narodowej Ligi na rzecz Demokracji Aung San Suu Kyi, laureatka Pokojowej Nagrody Nobla. To właśnie jej ugrupowanie wygrało wybory w 1990 roku, po których władzę przejęła armia.
Dwa dni przed głosowaniem organizacja obrony prawa człowieka Amnesty International ostro skrytykowała juntę wojskową za ograniczanie wolności słowa i zakaz krytyki rządu.PAP, arb