10 osób zabił kenijski policjant, który strzelał do ludzi w trzech różnych barach w Siakago, niewielkim mieście ok. 150 km na północny wschód od stolicy kraju Nairobi - podały miejscowe władze. Napastnik oddał się w ręce policji. Szef miejscowej policji potwierdził, że zginęło 10 osób, jednak nie chciał podawać szczegółów. Zapewnił, że prowadzone jest śledztwo w sprawie strzelaniny.
Dziennikarz miejscowego radia relacjonował, że policjant w dwóch pierwszych barach zabił po jednej osobie, a w trzecim osiem. Według przedstawiciela miejscowych władz, Johna Chelimo, 30-letni policjant szukał swojej przyjaciółki. Wielu mieszkańców miasta nie zdawało sobie sprawy z tego co się dzieje, ponieważ w sobotę mieszkający w Kenii hindusi obchodzili sobotę święto lamp, Diwali, i ludzie brali strzały za wybuchy fajerwerków.
W niedzielę rano przed posterunkiem policji, w pobliżu którego doszło do strzelaniny, zebrali się protestujący, wśród których byli krewni zabitych. - W Siakago nie jest bezpiecznie. Można wystrzelić 20-30 pocisków, a policja w ogóle nie zareaguje - denerwował się ojciec jednej z ofiar.
PAP, arb