Przerwania tradycji świętowania rocznicy przewrotu dokonanego przez Włodzimierza Lenina domagała się rosyjska Cerkiew prawosławna, która przypominała, że jednym z głównych celów bolszewików było wykorzenienie religii. Likwidacji święta rewolucji październikowej chciał też Kreml, gdyż komuniści wykorzystywali je do organizowania wystąpień przeciwko prezydentowi i rządowi.
W demonstracji w Moskwie z okazji 93. rocznicy rewolucji uczestniczyło kilka tysięcy osób. Przeszły one z placu Aleksandra Puszkina ulicą Twerską na plac Teatralny. Tam przed pomnikiem Karola Marksa odbył się wiec sympatyków lewicy. W odezwie do zwolenników KPRF jej lider Giennadij Ziuganow ocenił, iż "w XXI wieku świat coraz odważniej spogląda w stronę socjalizmu". - Czerwony sztandar pozostaje symbolem nadziei ludzi pracy na godną przyszłość - oświadczył. Wcześniej na Placu Czerwonym w Moskwie odbyła się parada upamiętniająca defiladę wojskową z 7 listopada 1941 roku - tę, której uczestnicy udali się bezpośrednio na front. Przebiegał on wówczas 30-70 kilometrów od Moskwy. W paradzie wzięło udział około 4 tys. aktywistów różnych organizacji młodzieżowych, członków klubów wychowania patriotycznego, kadetów i słuchaczy wojskowych uczelni muzycznych. W historycznej części defilady uczestniczyło ponad 1000 żołnierzy Garnizonu Moskiewskiego i słuchaczy stołecznych akademii wojskowych ubranych w mundury z lat Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Przez Plac Czerwony przejechały też czołgi T-34 i samochody ciężarowe ZIS. Zaprezentowano również 37-milimetrowe działka przeciwlotnicze. Paradę w asyście kilkuset weteranów wojennych odebrał burmistrz Moskwy Siergiej Sobianin.
PAP, arb