Historyk z Kolonii Hans-Peter Ullmann twierdzi, że ministerstwo finansów Rzeszy i podległe mu urzędy wcale nie odgrywały roli drugoplanowej w reżimie nazistowskim, lecz spełniały kluczową funkcję w polityce prześladowań, rabowania i deportacji Żydów. Eksperci wskazują, że ustawy podatkowe konstruowano "zgodnie z narodowosocjalistycznym światopoglądem", co sugeruje inne traktowanie podatników narodowości żydowskiej. Od osób, które emigrowały, wymuszano "podatek od ucieczki z Rzeszy", przynoszący reżimowi w sumie setki milionów marek. - Można przypuszczać, że ministerstwo finansów było zbrodniczą organizacją na skalę jeszcze większą niż MSZ. Przed deportacją do obozów zagłady Żydzi skazywani byli na śmierć finansową - powiedział Ullman tygodnikowi "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung". Według historyka po 1945 r. ministerstwo pielęgnowało wizerunek fachowej i zasadniczo neutralnej politycznie instytucji. Polityka personalna po wojnie także będzie przedmiotem dalszych badań komisji, na które przeznaczono ponad 1,1 mln euro.
Niemiecki dziennik "Die Welt" poinformował, że na zbadanie przeszłości zdecydowało się również niemieckie ministerstwo gospodarki. Szef tego resortu Rainer Bruederle chce, by praca historyków nie ograniczała się tylko do okresu III Rzeszy lecz obejmowała również dziesięciolecia po 1871 roku. Także służby wywiadu i kontrwywiadu - Federalna Służba Informacyjna i Federalny Urząd Ochrony Konstytucji - przygotowują raporty o uwikłaniu w reżim nazistowski.
PAP, arb