Pierwsze od 20 lat wybory parlamentarne w Birmie były "niewystarczająco przejrzyste, otwarte i pluralistyczne" - ocenił sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun.
Sekretarz generalny ONZ, który jeszcze przed wyborami krytykował ich brak wiarogodności teraz "wzywa władze birmańskie do uwolnienia wszystkich więźniów politycznych i niezwłoczne zdjęcie ograniczeń, którym jest poddana Aung San Suu Kyi, aby mogli oni swobodnie uczestniczyć w życiu politycznym swego kraju". - Władze birmańskie mają obowiązek wyciągnąć wnioski z tych pierwszych od 20 lat wyborów i dać nowy początek swemu krajowi i ludziom - dodał Ban Ki Mun.
Wybory w Birmie odbyły się po raz pierwszy od 1990 roku, kiedy to rządzący krajem wojskowi nie przyjęli do wiadomości przygniatającego zwycięstwa opozycji. Przed niedzielnym głosowaniem junta zapowiadała powstanie pierwszego rządu cywilnego, ale Zachód i Birmańczycy mieszkający za granicą uważają, że wybory były farsą. W ordynacji wyborczej wojskowi zastrzegli sobie m.in. prawo mianowania jednej czwartej deputowanych oraz deklarowali, że nadal będą obsadzać najważniejsze stanowiska w rządzie. Opozycja wezwała obywateli do bojkotu głosowania. Stany Zjednoczone i Australia uznały już, że wybory nie były ani wolne, ani sprawiedliwe.
PAP, arb