Głównym magnesem jest to, że w zamian za wkład w gospodarkę, w formie doświadczenia i wiedzy o nowoczesnych technikach uprawy roli, mogliby kupić tanio ziemię. Związek farmerów RPA, który zorganizował spotkanie w Pretorii, zamierza opracować procedurę migracji, a następnie ją koordynować. - Inwestowanie w Gruzji ma o wiele większy sens niż w RPA - powiedział telewizji ABN jeden z burskich farmerów Hendrik Mills.
Gazeta zaznacza, że przenosiny do innego kraju byłyby dla Burów z RPA trudne, ponieważ ich przodkowie skolonizowali tę część świata 200 lat temu i w RPA są u siebie. Z drugiej strony rozumieją, że życie staje się dla nich coraz cięższe. Zagrożeni są przestępczością, rosnącymi kosztami robocizny i reformą rolną. - Na początek do Gruzji przyjedzie 10-20 farmerów, ale sądzę, że docelowo będzie to ponad tysiąc - ocenia Piet Kemp, który sam zdecydowany jest na przenosiny. - Nie wybieram się do Gruzji, by stworzyć w niej nowe RPA. Jeśli tam pojadę, to będę Gruzinem - dodaje.
Rząd Gruzji liczy na to, że doświadczenie i wiedza Burów pobudzą produkcję rolną, w tym produkcję wina. Gruzini produkują wino od stuleci, ale w większości półsłodką odmianę, która nie przyjęła się w Europie. Gruzińskie wino było popularne w Rosji, ale Rosjanie zamknęli dla niego rynek. Jak zauważa "Independent", idea ma swoich krytyków w obu krajach. Rolnicy w Gruzji mają za złe rządowi, że faworyzuje Burów ich kosztem, a władzom RPA nie podoba się perspektywa utraty najbardziej przedsiębiorczych farmerów.
zew, PAP