Ken King, jeden z pierwszych pasażerów, który zszedł na ląd, powiedział CNN, że ani on, ani pozostali wycieczkowicze do końca nie byli świadomi powodów powrotu do portu i skali awarii. "Dopiero teraz oznajmili nam, że na pokładzie był ogień. Wcześniej mówili tylko, że pojawił się dym" - relacjonował. King skarżył się także, że od awarii przez 13 godzin w poniedziałek pasażerowie pozbawieni byli toalety. - Mimo trudnych warunków załoga stanęła na wysokości zadania - dodał.
290-metrowy Carnival Splendor wypłynął w siedmiodniową podróż w niedzielę z Long Beach na południe od Los Angeles. Normalny program jego rejsów obejmuje odwiedziny meksykańskich kurortów nadmorskich Puerto Vallarta, Mazatlan i Cabo San Lucas. Pożar, który wybuchł, gdy statek znajdował się ok. 200 mil na południe od San Diego, pokrzyżował jednak te plany już następnego dnia.
Walka z pożarem trwała trzy godziny. Nikt nie odniósł obrażeń, ale kilka osób doświadczyło ataków paniki. Zaopatrzenie dostarczał wycieczkowcowi lotniskowiec marynarki wojennej USA, który we wtorek przerwał misję na Oceanie Spokojnym.
pap, ps