Wiktor But, 43-letni były agent wywiadu wojskowego i oficer radzieckich sił powietrznych, został przewieziony we wtorek z Tajlandii do Nowego Jorku, gdzie w środę przedstawiono mu oficjalne zarzuty, w tym spiskowania w celu zabicia obywateli amerykańskich, wspierania terroryzmu. Decyzja Bangkoku o wydaniu handlarza bornią Amerykanom spotkała się z ostrą krytyką ze strony Rosji, która uznała ekstradycję Buta za nielegalną. Rosyjscy analitycy zajmujący się sprawami bezpieczeństwa uważają, że But może mieć informacje na temat powiązania rosyjskich oficjeli wysokiego szczebla z nielegalnym handlem bronią, a nawet użyteczne dla Waszyngtonu wojskowe informacje wywiadowcze.
W czwartek doradca prezydenta Dmitrija Miedwiediewa powiedział, że Rosja nie ma "niczego do ukrycia" przed władzami amerykańskimi. - Nie mamy tajemnic wojskowych ani żadnych innych tajemnic. Zawsze mówiliśmy, że stanowczo potępiamy osoby handlujące narkotykami, ludźmi i bronią - wyjaśnił Siergiej Prichodźko. - W naszym interesie jest, by śledztwo w sprawie tego obywatela zakończyło się. Musi odpowiedzieć na wszystkie pytania amerykańskiego systemu sprawiedliwości - dodał Prichodźko.
But został zatrzymany w marcu 2008 roku w stolicy Tajlandii Bangkoku w następstwie operacji, w której amerykańscy agenci udawali kolumbijskich rebeliantów. Amerykanie sądzą go m.in. za dostawy broni dla kolumbijskich lewicowych rebeliantów z FARC. Ponad piętnaście lat But, który zyskał sobie przydomek "handlarza śmiercią", sprzedawał broń m.in. do Afryki i Ameryki Południowej, miał też kontakty w Afganistanie, wśród talibów i w Al-Kaidzie. Rosjanin pozostanie w areszcie bez możliwości wyjścia za kaucją do kolejnej rozprawy wyznaczonej na 10 stycznia 2011 roku. Przyznano mu obrońcę, jednak Juszmanow powiedział w czwartek, że jeśli zajdzie taka konieczność, Rosja pomoże Butowi w zatrudnieniu innego adwokata.
pap, ps