Fidel Castro mówił o doświadczeniu Chin, nawiązując pośrednio do planu reform ogłoszonego przez jego brata, Raula. Ma on doprowadzić do zwolnienia w ciągu sześciu miesięcy około pół miliona pracowników z rozdętego sektora publicznego, przy jednoczesnym zapaleniu zielonego światła dla tworzenia drobnych i średnich firm prywatnych. - Chińczycy zmuszeni byli zastosować twardą politykę: jedna rodzina - jedno dziecko. Gdyby Chiny tego nie zrobiły, dziś miałyby 2,4 miliarda mieszkańców - przypomniał Castro.
W tym samym wystąpieniu na Uniwersytecie historyczny przywódca rewolucji kubańskiej mówił o problemach z zatrudnieniem na Kubie wszystkich absolwentów studiów humanistycznych. Castro podał liczbę studiujących na wyższych uczelniach kubańskich, łącznie ze studiami zaocznymi - 531 000 osób. - Dziś mamy 5 600 świeżych absolwentów lub kończących naukę, których nie mamy gdzie zatrudnić, a jednocześnie brakuje nam 11 000 specjalistów z wykształceniem technicznym, rolniczym i ekonomicznym - powiedział były prezydent, który w związku z ciężką chorobą zrzekł się tego stanowiska w 2008 roku.
zew, PAP