Nie wszyscy kandydaci zdecydowali się skorzystać z funduszy. - Uznaliśmy, że wysokość datków, jakie mogą ofiarować obywatele - równowartość ok. 100 dolarów, i firmy - około 300 dolarów - nie jest warta zachodu - wyjaśnił jeden z kandydatów opozycji Mikoła Statkiewicz. Leu Marholin, szef sztabu innego polityka opozycji Jarosława Romańczuka, na którego funduszu wpłat jest na razie niewiele, uważa, że ludzie "po prostu się boją". - Żeby przekazać pieniądze, trzeba podawać swoje dane paszportowe, miejsce zamieszkania - tłumaczył Marholin.
Środki finansowe mogą pochodzić z trzech źródeł: od samego kandydata, od osób fizycznych i prawnych. Zakazane są m.in. datki z zagranicy, a także od organizacji religijnych. Z funduszu kandydat ma prawo finansować np. dodatkowy czas antenowy w mediach elektronicznych i druk materiałów w gazetach, wynajem pomieszczeń, druk materiałów i ulotek.
PAP, arb