Palestyńczycy jako warunek wznowienia negocjacji pokojowych z Izraelem domagają się wstrzymania rozbudowy żydowskich osiedli na Zachodnim Brzegu Jordanu i w Jerozolimie Wschodniej. - Ściśle współpracujemy ze Stanami Zjednoczonymi od wielu tygodni, by znaleźć sposób na wznowienie negocjacji i jest to nasz wspólny cel - zapewniał premier Izraela Benjamin Netanjahu, który obwinia władze palestyńskie o blokowanie negocjacji.
Po dwudziestomiesięcznej przerwie 2 września wznowiono w Waszyngtonie bezpośrednie rozmowy izraelsko-palestyńskie. Jednak już kilka tygodni później negocjacje utknęły w martwym punkcie, bo Izrael odmówił przedłużenia moratorium na rozbudowę osiedli żydowskich na Zachodnim Brzegu. Moratorium wygasło 26 września. Netanjahu zgodził się rozważyć nowe 90-dniowe moratorium na rozbudowę izraelskich osiedli w zamian za amerykańskie poparcie w kwestiach związanych z bezpieczeństwem i dyplomacją, jednak domagał się od USA pisemnych gwarancji.
Po rozmowach z Netanjahu, amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton podkreśliła, że rozmowy pokojowe powinny doprowadzić do powstania niepodległego państwa palestyńskiego "z bezpiecznymi i uznanymi granicami". Dodała, że państwo to powinno być oparte na granicach z 1967 roku i uwzględniać "uzgodnione wymiany" terytoriów. Izrael - według niej - mógłby zatrzymać niektóre obszary na okupowanym Zachodnim Brzegu oddając w zamian Palestyńczykom odpowiednią część swego terytorium.
PAP, arb