Zatuliweter pracowała w biurze poselskim liberalno-demokratycznego posła Mike'a Hancocka, zasiadającego we wpływowej komisji obrony Izby Gmin i reprezentującego okręg Południowy Portsmouth, gdzie znajdują się instalacje brytyjskiej marynarki wojennej. Kilka miesięcy temu kontrwywiad (MI5) przesłuchiwał ją i pytał m.in. o kontakty z niewymienionym z nazwiska przedstawicielem NATO. "Jej obecność w Izbie Gmin nie jest zgodna z interesem bezpieczeństwa narodowego. Nie wiadomo, do czego może ona mieć wgląd. Intencją jest pokazanie jej drzwi" - cytuje "Sun" swojego informatora.
Zatuliweter ma brytyjską wizę uprawniającą do pracy i od nakazu deportacji może się odwołać, choć źródło na które powołuje się gazeta nie ma pewności, czy się na to zdecyduje. Brytyjski kontrwywiad stara się nie dopuścić do powtórki przypadku Anny Chapman, deportowanej latem z USA do Rosji, gdy wyszło na jaw, że wchodziła w skład dobrze zakonspirowanej rosyjskiej komórki szpiegowskiej szukającej kontaktów w politycznym establishmencie USA. Choć mieszkała w Nowym Jorku, Chapman miała brytyjski paszport uzyskany dzięki małżeństwu z obywatelem brytyjskim, z którym następnie się rozwiodła. Po deportowaniu Chapman do Rosji szefowa MSW Theresa May odebrała jej brytyjski paszport.
- Rozpad ZSRR nie oznacza, że KGB zaprzestało działalności szpiegowskiej - podsumował w rozmowie z "The Sun" ekspert ds. wywiadu Chris Dobson.PAP, arb