Ulewne deszcze, jakie spadły w nocy z niedzieli na poniedziałek w rejonie Sydney, wsparły wysiłki strażaków, od dwóch tygodni walczących z szalejącymi pożarami buszu.
W rejonie parku narodowego Góry Błękitne (80 km na zachód od Sydney) spadło w nocy do czterech centymetrów deszczu; opady sprawiły, że przygasły wielkie pożary i w wielu punktach buszu jedynie tli się poszycie. Strażacy, utrudzeni trwającą od połowy grudnia walką z szalejącym żywiołem, przywitali deszcz tańcem i śpiewem.
W ciągu ostatnich dwu tygodni w walce z pożarami, szalejącymi w ponad stu punktach stanu Nowej Południowej Walii, uczestniczyło ponad 20 tysięcy strażaków - w tym sprowadzonych z innych regionów kraju - i australijskich ochotników. Pożar strawił ponad 170 domów mieszkalnych; tysiące osób ewakuowano.
Mimo zasadniczej poprawy sytuacji, groźny pożar nadal szaleje w rejonie Shoalhaven, 200 kilometrów na południe od Sydney. Deszcz, jaki spadł nad parkiem, ominął tę miejscowość. W gaszeniu ognia uczestniczą tu m.in. sprowadzone z USA dwa wielkie śmigłowce, rozpylające wodę nad głównymi ośrodkami ognia. Meteorolodzy zapowiadają jednak powrót w najbliższych dniach wysokich temperatur i silnego wiatru pod Sydney, co może sprawić, iż zagrożenie ponownie się zwiększy.
les. pap
W ciągu ostatnich dwu tygodni w walce z pożarami, szalejącymi w ponad stu punktach stanu Nowej Południowej Walii, uczestniczyło ponad 20 tysięcy strażaków - w tym sprowadzonych z innych regionów kraju - i australijskich ochotników. Pożar strawił ponad 170 domów mieszkalnych; tysiące osób ewakuowano.
Mimo zasadniczej poprawy sytuacji, groźny pożar nadal szaleje w rejonie Shoalhaven, 200 kilometrów na południe od Sydney. Deszcz, jaki spadł nad parkiem, ominął tę miejscowość. W gaszeniu ognia uczestniczą tu m.in. sprowadzone z USA dwa wielkie śmigłowce, rozpylające wodę nad głównymi ośrodkami ognia. Meteorolodzy zapowiadają jednak powrót w najbliższych dniach wysokich temperatur i silnego wiatru pod Sydney, co może sprawić, iż zagrożenie ponownie się zwiększy.
les. pap