"Będę głosował za to, żeby się nie zmieniło" - mówi mężczyzna w średnim wieku. Jego zdaniem, kandydaci "opowiadają bajki, a trzeba pracować", dlatego będzie głosował na obecnego prezydenta. Starsza pani zapowiada, że będzie głosować na Jarosława Romańczuka, bo uważa, że to mądry człowiek i lepszych od niego na Białorusi nie ma. Dodaje z ironią, że mimo to "rano obudzi się i dowie się, że 90 procent dostał (Alaksandr) Łukaszenka".
Młody mężczyzna spotkany koło komisji wyborczej w dzielnicy na obrzeżach Mińska nie chce się przedstawiać i wyjaśnia wprost, że się boi. Mówi, że chciał głosować na urzędującego prezydenta, ale kiedy zobaczył "kampanię przeciw opozycji", przedstawiającą ją jako marginalną, postanowił głosować na lidera kampanii "Mów Prawdę!" Uładzimira Niaklajeua. Zapytany o wrażenia z wystąpień kandydata mówi, że nadawano je w takiej porze, że nie można było ich oglądać.
"Głosowałam na uczciwość" - powiedziała studentka o imieniu Anastasija, ale nie chciała wymienić konkretnego nazwiska. Dodała: "U nas w większości nie ma prawdziwych kandydatów". Jak wyjaśniła, przedstawiciele opozycji pojawili się przed wyborami i niewiele o nich wiadomo. Inna pytana studentka o imieniu Ira mówi podobnie - że rywale urzędującego prezydenta to ludzie "nie wiadomo skąd". Ale zaraz dodaje, że to dlatego, że nie mieli możliwości pojawić się wcześniej. I zauważa, że nawet wykładowcy mówili o niektórych z nich, że są to "sensowni ludzie". Zapytana o przyszłość, mówi: "Nikt z moich przyjaciół nie głosował (na Łukaszenkę), ale myślę, że on wygra".
pap, ps